Słoweńska formacja Brina na swej drugiej płycie prezentuje ciekawie zaaranżowaną i świetnie wykonaną muzykę folk-rockową. Słychac tu spora kulturę muzyczną, a na dodatek zaprezentowane są bardzo dobre piosenki.
Każdy, dla którego „Pasja legenda” to pierwszy kontakt z muzyką Briny wpadnie pewnie w tą samą pułapkę, w którą ja dałem się zagarnąć. Otwierający album utwór „Štimca” zaczyna się tak, jak byśmy mieli do czynienia z albumem zawierającym czystej wody muzykę etniczną. Później dołączają instrumenty i robi się jeszcze ciekawiej.
Po oswojeniu się z folk-rockowym brzmieniem kapeli już niewiele nas zaskakuje, choć trudno powiedzieć, że nie jest to ciekawa muzyka. Po prostu słuchać jej można z zainteresowaniem, ale nawet ciekawa formuła nie wystarczy, kiedy album ułożony jest źle. Brakuje bowiem na tej płycie czegoś szalonego, czegoś co udowodniłoby nam, że muzyka Briny to coś więcej, niż zestaw doskonale zaaranżowanych utworów, zagranych przez dobrych muzyków.
Początkowo myślałem, że rolę takiego utworu udźwignie „Legenda o srebrnih parkeljcih”, niestety tak się nie stało. Mimo ciekawego pomysłu brakuje temu utworowi nieco ekspresji. „Anka” ma z kolei ekspresję, ale eksperymentalna forma, dobra jako ciekawostka, dyskwalifikuje tą piosenkę z roli lokomotywy.
Dlatego też zamiast albumu wybitnego, mamy po prostu płytę bardzo dobrą.

Taclem