Wychodzi na to, że kapelą tą kojarzę mniej więcej od ich początków. Poznałem ich wówczas na którejś z edycji Bazuny. Wśród innych ciekawych zespołów, takich jak Grzmiąca Półlitrówa, czy Słodki Całus od Buby, wyróżniał ich chudy i wysokim wokalista, o niecodziennej barwie głosu. Był to Cezary Łapiński, do dziś frontman kapeli i autor części repertuaru.
Wówczas Sąsiedzi Gustawa byli kapelą śpiewającą piosenki turystyczne i studenckie w stylistyce amerykańskiego folku, kojarzącej się zwłaszcza z muzyką Południa. Dziś to już inna grupa, choć piosenki w dużej mierze te same. Jest tu rock (czasem nawet hard), blues i country. Jest też miejsce na folk, ale raczej w samych piosenkach, niż w ich wykonaniu. Sąsiedzi Gustawa mają niesamowity drive, grają z czadem i mimo, że piosenki są przearanżowane (większość pisana na akustyczny skład), to brzmią przekonująco.
Jednym z najmocniejszych punktów płyty jest cover, piosenka, którą napisał niegdyś studencki bard, Leonard Luther – „Scarlet”. Do najciekawszych autorskich zespołów zaliczyłbym koncertowe hity zespołu, czyli „Stary” i „Stara pompa”. Warto posłuchać jak wyewoluował ten zespół i zestawić go z innymi tuzami studencko-turystycznego grania sprzed lat.
Sami nazywają swoje granie „muzyką drogi”. Oby ta droga jeszcze przez wiele lat wiodła ich przez muzyczny świat.

Rafał Chojnacki