Naklejka na tej płycie głosi, że powinna ona być spożywana z alkoholem. Nic dziwnego – tytuł mówi wszystko.
Mamy tu trochę pijackiej gadki (o przepraszam… to chyba wiersz), chóralne zaśpiewy i sporo obscenicznej zabawy. Wszystkie kawałki są nowe, mam wrażenie, że grupa Naked & Shameless musi składać się z niezłych imprezowiczów, skoro piszą takie piosenki. Wszystko to utrzymane w akustycznym, folkowym klimacie. W najmocniejszych momentach mogą kojarzyć się z brzmieniem akustycznego wcielenia The Levellers (chodzi choćby o płyty „Drunk In The Public”).
Przez wzgląd na sporą liczbę przekleństw nie polecamy słuchania w miejscu gdzie są małe dzieci, siostry zakonne i inni, których możecie zgorszyć.

Taclem