Kanadyjska grupa Leahy, to obecnie jedna z najpopularniejszych grup celtyckich na świecie. Zasłużyli sobie na uznanie nie tylko amerykańskiej publiczności (folkowej, ale i tej od country), ale również europejskiej. Spora w tym zasługa zespołu The Chieftains, który zaprosił młodych Kanadyjczyków do współpracy.
Album „In All Things” to jak dotąd ich najnowsze dziecko. Płytę otwiera rozbujany utwór „Chasing Rain”, wprowadzający nas w lekko folk-rockowy klimat. W podobnym, bardzo tanecznym klimacie utrzymany jest utwór „Little Ditty”. Sporo w nim brzmień nietypowych dla muzyki celtyckiej. Nic dziwnego, w utworze zawarto bowiem kompozycję pt. „Gipsy Reel”.
W „High Places” Kanadyjczycy również odchodzą nieco od tradycyjnej stylistyki, powstaje dzięki temu ciekawy folk-pop. Utwór ten z powodzeniem mógłby być grany nawet w naszych skomercjalizowanych rozgłośniach. Nieco inaczej jest z „Wedding Day Jig”, który mimo nowej aranżacji wciąż jest irlandzkim tańcem ludowym. U nas ta świetna melodia pewnie zostałaby pominięta w play listach.
W przebojowym „Coyote Run” wracają do pop-folkowej stylistyki, która znawcom amerykańskiego rynku kojarzyć może się z grupą Dixie Chicks. W podobnej stylistyce utrzymana jest piosenka „Runaway”. Wiązanka „Clog Medley”, to znów powrót do tradycyjnych brzmień.
Z kolei „Pointe Au Pic Medley”, to knajpiany folk-rock z Quebecku. Ciekawie komponuje się on z resztą płyty. Po tym utworze przychodzi czas na „I Want You To Know”, mniej popową, za to chyba najładniejszą na płycie piosenkę. Na zakończenie mamy znów bardzo tradycyjne brzmienia we wiązance „Gzowski Medley”.
Płyta „In All Things”, to krok naprzód w rozwoju zespołu. Słychać tu sporo poza-celtyckich wpływów i mam nadzieję, że ten kierunek będzie rozwijany. W kilku innych miejscach Kanadyjczycy udowadniają, że są tez bardzo dobrzy w tradycyjnej muzyce celtyckiej, co prawdopodobnie zatka usta sceptykom. Szkoda tylko, że na płycie mamy ledwie dziesięć utworów.

Taclem