Składanka z szantami – bez ładu i składu. Z wyjątkiem dwóch nagrań zespołu Matpilers całą reszta jest obecna na rynku na autorskich płytach wykonawców. Nie lepiej było wydać płytę Matpilersom? Składanka powinna przyciągać czymś więcej.
Wspomniana tu już (nieistniejąca z tego co wiem) kapela pochodziła z Łodzi i śpiewa tu a cappella, w typowo polskim stylu. Obie piosenki, to wokalne zabawy, z czego pierwsza opiera się na znanej pieśni pracy.
Królują tu stare Dzwony – zespołowe i solowe wcielenia członków grupy. Trzy piosenki zespołowe, jedna Koryckiego, dwie Muzaja i dwie Porębskiego, to sporo, jak na szesnaście utworów składanki – równo połowa. Co prawda panowie w każdym wcieleniu brzmią inaczej, ale mówi to coś o wysiłku, jaki wydawca włożył w produkcję tej płyty.
Nieco inny klimat wprowadzają Krewni i Znajomi Królika. Nagrania z folk-rockowego okresu ich działalności to rzeczywiście dobry kawałek muzyki.
Mechanicy Shanty i Cztery Refy, to dziś polska klasyka. Pierwszych ukazano w wokalnych, spokojnych pieśniach. Drugich zaś najpierw w balladzie, pięknej z resztą, a później w klasycznym „Pożegnaniu Liverpoolu”.
Zastanawiam się dla kogo ta płyta? Dla laików nie znających szant? Może, bowiem zbiór jest różnorodny. Ale wciąż nie jestem do tej „Kolekcji” przekonany.

Taclem