Miesiąc: Czerwiec 2009

Her Pillow „Catherpillow”

Będąc pod wrażeniem albumu „Drops”, zawierającego autorskie piosenki włoskiej grupy Her Pillow, postanowiłem sięgnąć też po ich starsze nagrania, o których wiedziałem jedynie, że znajduje się na nich więcej tradycyjnego materiału. Jako że nawet w autorskich utworach Włosi śmiało nawiązują do repertuaru grupy The Pogues, spodziewałem się celtyckich inspiracji na wcześniejszych płytach. Przesłuchałem właśnie ich koncertówkę. I rzeczywiście sporo tu muzyki z tamtych rejonów, zwłaszcza z Irlandii.
Wiele z piosenek, które trafiły na płytę to irlandzkie standardy, nie zabrakło nawet tych najbardziej znanych: „Monto”, „The Wild Rover”, „Star of the County Down”, „Molly Malone”, „Jar of Porter” czy „The Rising of the Moon”, to piosenki już doskonale znane folkowej publiczności. Pojawiły się też covery The Pogues: „If I should Fall from Grace with God” i „Streams of Whiskey” we wiązankach z innymi piosenkami, oraz na zakończenie jeden z najbardziej nietypowych utworów, czyli „Fiesta”. Świetnie brzmi druga z tych piosenek, zmieszana z „Rising of the Moon” i „Tańcem węgierskim” Brahmsa (jako „Streams of Rising Brahms”). Oprócz tego mamy kilka ciekawych utworów autorskich znanych z płyty „Drops”, tym razem w wersjach live.
Nie jest to najlepsza płyta koncertowa folk-rockowego zespołu, jaką słyszałem. Nie jest też najlepiej zrealizowana. Brzmi jednak autentycznie, a to niekiedy ważniejsze od muzycznych niedociągnięć.

Taclem

Fathom „Celtic Rocks”

Grupę Fathom polubiłem od pierwszego wejrzenia. Kiedy w 2001 roku otrzymałem ich płytkę „Available Light”, z miejsca zostałem ich fanem. Później jednak nasze kontakty się rozluźniły i kompletnie przegapiłem album „Pollution Blues”, a jego następca, wydana w 2005 roku płyta „Celtic Rocks”, trafiła do mnie dopiero teraz.
Tytuł albumu jest ciekawy i dwuznaczny. „Celtic Rocks”, to oczywiście nawiązanie do muzyki jaką gra Fathom, ale w młodzieżowym slangu może też oznaczać tyle co: „Celtowie rządzą”. Myślę że oba te znaczenia są w jakimś sensie na miejscu.
Fathom należą do tych grup, które potrafią zagrać oryginalnie. Nie są kolejnym klonem The Pogues (choć niewątpliwie sporo tej kapeli zawdzięczają) i nie przypominają The Dubliners na przesterze. Jeśli sięgają po klasyczny repertuar, to robią to tylko wtedy, gdy mają rzeczywiście dobry pomysł na aranżację. Tak jest z „King of the Faeries”, „Foggy Dew” czy „Back Home in Derry”. Nawet wyświechtane standardy „Whiskey in the Jar” czy „Wild Rover” brzmią w ich wersjach dość świeżo. Najciekawszą część stanowi jednak repertuar autorski, właśnie dla tych mniej znanych utworów powinno się słuchać tej płyty.

Taclem

Fairport Convention „Fame and Glory”

Od lat jestem fanem grupy Fairport Convention i staram się w miarę regularnie słuchać zarówno kolejnych albumów, jak i różnych innych płyt, na których pojawiają się aktualni i dawni członkowie tej grupy. Zwykle ich nazwiska są gwarancją jakości, dlatego wieść o kolejnym albumie tej formacji zawsze sprawia, że jestem szczególnie wyczulony i czekam na nową muzykę. Jednak muszę przyznać, że album „Fame and Glory” to trochę takie oszustwo. Dlaczego? Zaraz to wyjaśnię.
„Fame and Glory” to płyta sygnowana przez Fairport Convention we współpracy z bretońskim kompozytorem i muzykiem Alanem Simonem. W rzeczywistości jednak grupa ta od lat grywa na płytach i koncertach Simona (m.in. świetne płyty „Excalibur” i „Excalibur II”), często są główną grupą towarzyszącą pozostałym solistom. Teraz powybierali z bogatego dorobku fonograficznego dokumentującego tą współpracę utwory, w których najbardziej słychać charakterystyczne brzmienie Fairport Convention. Wydany w ten sposób album zawiera piętnaście instrumentalnych kompozycji. Moim zdaniem uznanie tej płyty za kolejny album studyjny zespołu, to drobna przesada. Ot po prostu ciekawa kompilacja, dokumentująca współpracę Fairportów z Simonem.

Taclem

Across The Border „Loyalty”

Niemiecka grupa Across The Border swego czasu dostarczyła mi sporo radości po tym, jak zawiedli mnie romansem z popem Anglicy z The Levellers. Źródło tej muzyki bije w tym samym miejscu, choć trzeba przyznać, że Mark Chadwick jest o wiele lepszym wokalista, niż Jochen, śpiewak ATB.
Mniej więcej około roku 2002 zespół zawiesił działalność, a płyta „Loyality” to ich pierwszy długogrający krążek z nowym studyjnym materiałem od czasu wydanego w 1999 roku “If I Can`t Dance, it`s Not my Revolution”. Dobrze więc że wrócili.
Zaczynaja ostro, od punk-folkowego „Alerta Antifascista”, by nieco spokojniej wejść w tytułowe „Loyality”. Elementy słowiańskie i folkowe ska to motywy, które nadają nowej płycie zaskakująco oryginalnego charakteru. Jest tu weselej niż na poprzednich płytach i nawet przypominane przeboje z poprzednich płyt brzmią nieco inaczej.
Jak na punk-folkowców muzycy z Across The Border lubią kombinować. Stąd też po ostrym punkowym „May God Forgive” mamy „Reclaim Our Needs” balladę z fortepianem. Często też utwory zaczynają się od śpiewu przy akustycznej gitarze (jak w „Loyalty”, „The Same Song” czy „Stop This”).
„Loyalty” to płyta poprawiająca nastrój. Wystarczy posłuchać takich piosenek, jak „Like A Ray”, „Your Roots” czy „Reclaim Our Needs” żeby uśmiech wrócił nam na twarz.

Taclem

Powered by WordPress & Theme by Anders Norén