Miesiąc: Wrzesień 2008 (Page 1 of 2)

Pete Wernick & Flexigrass „What The”

Porządnie zagrany bluegrass potrafi zrobić wrażenie nawet na osobach nie przepadających za amerykańskim graniem. Grupa Flexigrass, którą dowodzi tu Pete Wernick, proponuje nam jednak coś więcej, niż tradycyjny bluegrass. Słychać tu wpływy starego rocka, a nawet dixie. Niekiedy pojawiają się też jazzowe smaczki, choć w tym przypadku możemy mówić jedynie o bardzo tradycyjnie (żeby nie powiedzieć „folkowo” pojmowanym jazzie).
Wzbogacenie brzmienia kapeli o nietypowe dla tej muzyki instrumenty (klarnet, wibrafon) dodaje smaczków i sprawia, że album „What The” staje się nie lada ciekawostką.
Kolejny atut, to niesamowite zdolności muzyków tworzących grupę Flexigrass. Podstawa, to oczywiście banjo Pete’a Wernicka, wirtuoza, który przez kilkanaście lat był prezesem International Bluegrass Music Association. W zespole śpiewa jego żona, Joan, której wokal świetnie uzupełnia grę muzyków, zwłaszcza w utworach wykonywanych przez nią w duecie z mężem.
Na uwagę zasługuje też gra znanego jazzmana, Billa Pontarelli’ego, którego partie instrumentów dętych można usłyszeć również w znanych kapelach jazzowych.
Obcowanie z muzyką zawartą na „What The” to niewątpliwa przyjemność.

Taclem

Parno Graszt „Ez a világ nekem való”

Węgierska Fonó Records specjalizuje się w wydawaniu nie tylko najbardziej znanych wykonawców z Węgier, ale również w odkrywaniu muzyków bardzo obiecujących, lub czasem po prostu nieco zapomnianych.
Grupa Parno Graszt to kolejna potencjalna gwiazda muzyki romskiej. Pochodzą ze wschodniej części Węgier, a ich nazwa w przekładzie na polski znaczy tyle, co „Biały Koń”.
Oczywiście podstawą repertuaru Parno Graszt są cygańskie pieśni i tańce, jednak to nie wszystko co można w ich graniu usłyszeć. Pomiędzy tanecznymi galopami da się bowiem wysłuchać, że muzykom nie obce są choćby elementy bluesa, czy współczesnego akustycznego grania.
Śpiewają tu o zabawie i pijaństwie, o dziewczynach i chłopcach, ale też o rozstaniu i o miłości, która nie może znaleźć spełnienia. Może to typowe tematy, ale tutaj mamy do czynienia z zespołem, który podaje je w wyjątkowo ognistej konwencji.

Taclem

Mircan „Sala”

„Sala” to album na którym czaruje nas swoimi piosenkami Mircan Kaya, turecka artystka, uznawana za jedną z najlepszych w swoim regionie artystek w stylu singer/songwriter.
Mircan pochodzi z Gruzji, ale jej muzyka nawiązuje do rozmaitych wpływów, sama zaznacza że inspiruje się tradycjami dawnego Imperium Osmańskiego, zwłaszcza okolicami basenu Morza Czarnego.
Niesamowite jest to, że obok tureckich zaśpiewów pojawia się czasem nagle język angielski. Mircan wybrała nieprzypadkowo bardzo klimatyczne fragmenty wierszy Edgara Allana Poe i Alfreda Tennyson.
Zachodni krytycy zgodnie twierdzą, że gdyby Mircan była mężczyzną, to zrobiłaby ze swoją muzyką zawrotną karierę w świecie world music. Na szczęście my nie musimy się przejmować rolą kobiety w tureckim świecie i możemy chwalić muzykę zawartą na tej płycie.

Taclem

Meredith McFadden „Ancient Belongings”

Meredith McFadden proponuje nam oryginalne celtyckie pieśni śpiewane w języku gaelic, oraz odrobinę autorskich utworów, wykonanych w stylistyce zbliżonej do tradycyjnego grania. Przewija się tu jednak czasem odrobina mistycznego klimatu rodem z nagrań Loreeny McKennitt czy wczesnego Clannadu.
Podstawowa oryginalność piosenek Meredith McFadden wypływa przede wszystkim z faktu, że część inspiracji muzycznych pochodzi z innego niż celtycki źródła tradycji. Słychać to bowiem korzenie amerykańskie, nawiązania do muzyki Indian.
Meredith dysponuje doskonałym głosem, nic więc nie stoi na przeszkodzie, aby w przyszłości mogła zagrozić pozycji dzisiejszych gwiazd klimatyczno-folkowego grania.

Taclem

Mark Gilston „Travels With Dulcimers”

Mark Gilston to artysta, który stał się specjalistą od nietypowego instrumentu, jaki jest mountain dulcimer, strunowe cymbały, które w Europie są już nieco zapomniane, ale odżyły za to w amerykańskiej. Oprócz nich możemy na płycie Gilstona usłyszeć również cały arsenał etnicznych instrumentów, takich jak whistles, dudy czy koncertina.
„Travels With Dulcimers” to już piąta produkcja w dyskografii amerykańskiego muzyka.
Zarejestrował tu tematy z Anglii, Irlandii, Francji, Szwecji i z Bałkanów. Zdumiewająca jest niesamowita ilość energii jaką ma muzyka Marka. Ważny jest też talent, który powoduje, że płyta oparta o kompozycje z różnych regionów brzmi spójnie.
Gilston oddaje hołd tradycyjnym instrumentom i tradycyjnym brzmieniom, nie zapominając jednak, że żyjemy w XXI wieku i że kompozycje powinny być zaaranżowane w sposób atrakcyjny dla współczesnego słuchacza. Wcale nie potrzeba do tego olbrzymiego instrumentarium czy nowoczesnych środków wyrazu. Wystarczy porządna folkowa realizacja.

Taclem

Karin Wallin „Guldpolska”

Kolejne płyta ze znakomitej serii „Nordic Tradition”, promującej tradycyjną muzykę folkową ze Szwecji. Tym razem prezentowana jest twórczość Karin Wallin, skrzypaczki specjalizującej się w muzyce ze Skanii. Oprócz skrzypiec usłyszymy ty też nyckelharpę.
„Guldpolska” to pierwsza płyta sygnowana nazwiskiem Karin, muzyka na niej zawarta brzmi nieco surowo, ale przez to bardzo autentycznie. Południowa Szwecja łączy w sobie tradycje muzyczne dawnych wieków (Skania uważana jest za kolebkę, z której wywodzą się Germanie), wpływy chrześcijańskie, oraz folkowe granie ze Szwecji i z Danii.

Taclem

Ed Ryan „Make it so”

Album „Make it so” to płyta którą Ed Ryan nagrał od początku do końca sam. Wszystkie instrumenty i ścieżki wokalne są jego autorstwa.
Zawarta tu muzyka, to akustyczne granie w folkowym stylu. Czasem piosenki te nawiązują do brytyjskiej klasyki spod znaku The Beatles. Powstało w ten sposób spokojne pop-folkowe granie, którego da się słuchać w każdych warunkach.
Jednak okazuje się że po kilku przesłuchaniach płyta zaskakuje czymś więcej. Posłuchajcie chociażby „The Counting Of The Curs”. To prawdziwa irlandzka piosenka, tyle tylko, że całość napisał i nagrał Ed Ryan. Nawet akcent, który w innych piosenkach był nieodczuwalny, tu zdecydowanie skręca w stronę Irlandii.
Za najbardziej udaną piosenkę uznałbym tu humorystyczny utwór „Mouse in the House”. Sympatyków pieśni związanych z morzem zadowoli za to na pewno piękna pieśń. „The S.S. Marie”, nawiązująca do klimatów dawnych opowieści.
Z pozoru to prosta płyta, ale za każdym przesłuchaniem odkrywa się na niej coś nowego.

Taclem

Deering, Alderman & Williams „Blood Bought, Blood Washed, Born Again”

Projekt „Blood Bought, Blood Washed, Born Again”, to ciekawa kolekcja muzyki spod znaku amerykańskiego folku, gospel i country, której podstawowym przesłaniem jest ewangelizacja. Podobnie jak u nas, tak i w Stanach Zjednoczonych muzykowanie z imieniem Jezusa na ustach jest bardzo popularne. Co raz częściej zahacza też o kręgi muzyki folkowej różnego typu.
Za tą płytą stoi trójka muzyków, która postanowiła sięgnąć po kilka standardów i wzbogacić je nowymi piosenkami.
Za projekt odpowiadają: Boyd Deering, Larry Alderman i Stephen Williams. Pierwszy z nich wydaje się być ojcem chrzestnym projektu. To doświadczony muzyk, grający swego czasu w zespole Charlie Daniels Band, występujący również u boku Marka O’Connora.
Ciekawie wygląda też zestaw gości, pojawiają się tu: Carl Jackson (znany m.in. ze współpracy z Emmylou Harris, autor wielu piosenek i znany wykonawca muzyki bluegrass), Celina Kramer i Michelle Alderman (wokalistki znane ze sceny country/bluegrass). Dzięki tym nazwiskom możemy umiejscowić tą płytę we właściwym miejscu, wśród gwiazd muzyki country.

Taclem

Cimbaliband „TransBalkan Express”

Grupa Cimbaliband pochodzi z Węgier, ale ich muzyka przekracza granice. Większość tematów pochodzi z szeroko pojętych Bałkanów. Oprócz tradycyjnych motywów węgierskich („Selyemcsárdás”) zdarzają się tu tematy serbskie („Ciganskolo”), rumuńskie („Velencei álom”, „Oppadirida”, „Megyek az úton” i „Lautar din Bacau”), bułgarskie („Oriental Mahala”) a nawet macedońskie („Siciliana Karsilama”) i transylwańskie („Ez a világ”). Brzmi to może nieco enigmatycznie, ale przecież wszędzie tam mieszkają Cyganie, a to właśnie ich muzyka stanowi sedno brzmienia grupy Cimbaliband.
„TransBalkan Express” to płyta która przypadnie do gustu zarówno wielbicielom dobrego (to znaczy nie kojarzącego się z cepelią) cygańskiego grania, jak i wszystkim, którzy rozmiłowali się w brzmieniach znanych z płyt z muzyką do filmów Emira Kusturicy.
Zgodnie z nazwą zespołu niebanalną rolę odgrywają tu popularne w Karpatach, ale dziś już nieco zapomniane cymbały.

Taclem

Charmer „The Perfect Cafe”

Podobno na początku istnienia zespołu Charmer, czyli gdzieś na początku lat siedemdziesiątych, jeden z recenzentów określił tą grupę jako „doskonały zespół do grania w kawiarni”. Większość nagrań tej rozwiązanej w 1989 roku grupy pochodzi z początku lat osiemdziesiątych, a „The Perfect Cafe” to doskonały przewodnik po najlepszych piosenkach zespołu dowodzonego przez Briana Smitha, znanego z późniejszej twórczości w celtyckim zespole Smithfield Fair.
Grupa Charmer wykonywała głównie akustyczny folkowy repertuar, oparty na celtyckich korzeniach, lecz składający się w większości z oryginalnych, autorskich kompozycji.
Album „The Perfect Cafe” ma przede wszystkim wartość archiwalną, choć z przyjemnością posłuchają ich pewnie fani takich grup jak Pentangle czy wczesne Fairport Convention.

Taclem

Page 1 of 2

Powered by WordPress & Theme by Anders Norén