Miesiąc: Kwiecień 2006 (Page 3 of 4)

North Wind

North Wind to nowa nazwa na polskiej scenie folkowej. Grupę tą tworzą doświadczeni muzycy, od lat poruszający się po obrzeżach irlandzkiego folku i pieśni morskich. Tworzyli wcześniej różne grupy, w niektórych z nich wciąż są aktywni. Ich wspólny zespół łączy ze sobą surowość marynarskich śpiewów z dobrze zagranymi piosenkami o ludowym rodowodzie.
Skład zespołu:
Jerzy Ozaist – wokal, bodhran, proza
Jacek Apanasewicz – wokal, bodhran, anglo concertina
Wiktor Bartczak – gitara, tin whistle, mandolina
Grzegorz Lewtak – wokal, mandolina, chalumeau

North Wind w Internecie: www.northwind.art.pl

Muzyka z drogi

Zespół istnieje od 1999 roku. Członkinie zespołu poznały się w 1997 roku na warsztatach śpiewu archaicznego w ramach Letniej Szkoły Muzyki Tradycyjnej we wsi Rybaki nad Narwią. Wówczas większość z nich jeszcze studiowała. Połączyła je fascynacja muzyką ludową i radość jaką dawało wspólne śpiewanie.
Muzyka z drogi wykonuje ludowe pieśni ukraińskie, rosyjskie i polskie. Repertuar grupy stanowią zarówno bardzo stare pieśni związane z obrzędami starosłowiańskimi jak i pieśni nowsze, powstałe w XIX wieku. Pieśni pochodzą z archiwów muzycznych oraz wyjazdów na Ukrainę, do Rosji, a także na Kurpie i Białostocczyznę. Głównym celem zespołu jest odtwarzanie dawnego, ludowego sposobu śpiewania oraz dokumentacja najcenniejszych zjawisk wschodniosłowiańskiej kultury muzycznej, a najważniejszą inspiracją w pracy zespołu jest kontakt z wiejskimi mistrzami śpiewu, których członkowie zespołu odwiedzają od wielu lat. Uczą się od nich zarówno pieśni jak i oryginalnego sposobu śpiewania.
“…Ci ludzie to ostatni świadkowie dawnego świata, osoby wybitnie utalentowane, o nieprzeciętnych osobowościach – tak mówią o nich członkowie zespołu. Bardzo się z nimi lubimy – dzięki nim poznajemy ginącą już, piękną muzykę, a oni, kiedy przyjeżdżamy, mają z kim i dla kogo śpiewać. Po kilku latach tych kontaktów możemy powiedzieć, że ich muzyka jest nam bliższa i bardziej nasza niż ta, która otacza nas w Warszawie”.
Muzyka z drogi była jedynym zespołem reprezentującym Polskę na Międzynarodowym Festiwalu “Pokrowskije Kołokoła” w Wilnie w 2004 roku.
W tegorocznej edycji festiwalu “Etniczne inspiracje – Wspólnota w kulturze” zespół wystąpi w składzie:
Joanna Górska
Anna Jakowska
Jagna Knittel
Klaudia Niemkiewicz
Justyna Piernik
Monika Walenko
oraz gościnnie:
Taras Szumejko z męskiego zespołu “Seluki” z programem pieśni z Ukrainy (z zachodniego Polesia i z Poltawy) oraz z południowej Rosji
Muzyka z drogi w Internecie: www.muzykazdrogi.pl

Just in Case

Just in Case
Grupa Just in Case pochodzi z północnego Izraela, prezentuje zwykle własne kompozycje. Nawiązują one jednak do brzmień etnicznych z całego niemal świata. Również kwestie stylistyczne prezentują się w ich twórczości różnorodnie – nawiązują bowiem nie tylko do folku, ale również do jazzu, popu i reggae.
W swojej twórczości Just in Case wykorzystują język hebrajski, ale śpiewająteż po angielsku, hiszpańsku i rosyjsku.
Skład zespołu:
Ksu Borisova – wokal, gitara akustyczna, instrumenty perkusyjne, flet, harfa i inne
Evgeny Fouksman – gitara basowa
Boris Shapiro – instrumenty klawiszowe, wokal
Oleg Gelbet – gitara elektryczna
Alla Shapiro – instrumenty dęte, wokal

Just in Case w Internecie: www.jicmusic.net

Juniper

Grupa Juniper łączy w swoich brzmieniach tradycjną muzykę celtycką, alternative folk i gatunek akustyczanego rocka, określany jako americana. Za pmocą takiego eklektycznego zestawu przenoszą swoich odbiorców w świat żywiołowych rozwiązań harmonicznych i pełnych energii melodii.
Juniper to po angielsku tyle, co „jałowiec”. Nazwa ta odwołuje się do celtyckich legend, według których elfy obsadzały jałowcem pola po obu stronach przejść do Krainy Czarów. Muzycy grupy Juniper twierdzą, że łączy on również zielone wzgórza Irlandii z pięknymi regionami Appalachów, skąd pochodzi część ich inspiracji.

Skład zespołu:
Sarah Mitchell – flety, whistle, dulcimer
Frances Pisacane – skrzypce, mandolina, banjo
Jasmine Hart – gitara, wokal

Julia Doszna

Julia Doszna spiewa o sobie, górach ludziach i Bogu Spiewa tym co przeżywa kobieta stojaca na swojej ojczystej od prawieku ziemi. Tematyką jej pieśni jest miłość. Miłość do Boga. Miłość do Łemkowszczyzny, a także zwyczajna, pełna wzlotów i upadków miłość ludzka. Bo dla Julii „spiewać”, „istnieć” i „”kochać” znaczy to samo. Julia Doszna uprawia spiew solowy. W nim odsłania się najbardziej- to ten rodzaj śpiewu jest najczystszą formą przekazu. Oprócż śpiewu a capella słyszymy śpiew Julii z towarzyszeniem gitary klasycznej. Artystka współpracowała również z kapelą ludową, gdzie akompaniament jest bliższy tradycji łemkowskiej – w zespole usłyszeć można było akordeon, skrzypce, klarnet, kontrabas.

Celtic Cross

Duet Celtic Cross tworzą muzycy ukrywający się pod pseudonimami I.D. Guy i Zero. Jest to mieszanka tradycyjnych brzmień z własnymi utworami, nagrywana przy pomocy komputerów. Co ciekawsze zespół sporo koncertuje.
Twórcy Celtic Cross nagrywają cześć ścierzek na własnych instrumentach, korzystają też z sampli i doprodziejstw elektroniki. Swoją muzykę sami nazywają turbo folkiem.
Od 1996 roku (kiedy powstali) nagrali cztery albumy, są to: „Far Canal Fire”, „Folk`n`L.I.”, „Folk de Future” i „Live St. Pads Derby”.

Skład zespołu:
I.D. Guy – wokal, gitara, harmonijka ustna
Zero – wokal, gitara, mandolina, banjo, spędza zbyt wiele czasu przy komputerze

Celtic Cross w Internecie: www.celticcross.co.uk

Beskid – Hej!

Kapela góralska Beskid – Hej! to jedna z najbardziej doświadczonych grup prezentujących muzykę polskich górali. Grywają zarówno na imprezach plenerowych, festiwalach, jak i na prywatnych koncertach, np. dla znanych osób – tak było choćby w przypadku ślubu Edyty Górniak z Darkiem Krupą.
Występom zespołu towarzyszy zwykle program rozrywkowy, zawierający elementy ludowego humoru i satyry.
Grupa ma na koncie dwa albumy: „Hej, bystro woda” i Hej, malućki malućki”

Zespół w Internecie: www.kapela.bielsko.com.pl

Zuzana Mojžišová „Zuzana Mojžišová”

Słowacka wokalistka Zuzana Mojžišová znana była wcześniej ze współpracy z folk-rockową grupą Jej Družina (obecnie Družina). Później gościnnie pojawiała się na scenie m.in. z Cechomorem. Teraz kontynuuje swoją pracę na własny rachunek.
Wesoły folk-rockowy utwór „Piurko” to świetny pomysł na rozpoczęcie płyty. Jest lekki, beskidzki i bardzo sympatyczny. Rozkołysana piosenka „Mlynare” i ballada „Vienok” kontynuują dobrą passę.
W świetną rytmikę „Duchny” wchodzą nagle góralskie, acz orkiestrowo aranżowane smyki, to świetny początek utworu. Dalej jest tylko lepiej, bo dochodzą jeszcze natchnione wokalizy i śpiew Zyzany. Z kolei „Šuchon” zaczyna się prawie tradycyjnie. Później jednak okazuje się fajnie bujającą balladką pop-folkową.
„Ulijana” to początkowo mocny zaśpiew z towarzyszeniem akordeonu. Pojawiają się też dudki, a później całość dryfuje w kierunku kolejnej, tym razem bardziej jazzowej ballady.
W „Muriena” mamy funkujący bas i fajną ludową piosenkę. To często spotykany schemat wśród grup folk-rockowych na Zachodzie, sprawdza się jak widać również przy muzyce słowiańskiej.
Natchniony, lekko mistyczny klimat pojawia się nam w utworze „Nebraňte”. Nieco tam udziwniono, ale za to jest bardzo ciekawie. „Vjej vjetríčku”, to kolejna góralska ballada. Bardzo ładna i ślicznie zaśpiewana.
W „Vínečko” jest coś z rytuału. Może to przez te afrykańskie bębny i konkretną, selektywną sekcję. Również dudy zmierzają w tym samym kierunku. A przecież utwór jest o czymś tak trywialnym, jak piwo.
„Haji beli” to piosenka zwiewna, łagodna i pełna przestrzeni. Jeszcze tylko instrumentalny bonus i płyta się kończy. Szkoda, że tak szybko.
Od razu rzuca się w uszy dobra produkcja płyty. A przy okazji Zuzanie udaje się na tym albumie coś, czego nie dokonał ani zespół Brathanki, ani Hania Chowaniec-Rybka, ani nikt z naszej strony granicy. Umiejętnie łączy pop i rock z góralskim folkiem. Nie ma tu obciachu, ale też nie jest to pretensjonalny i płytki produkt. Z innych polskich grup chyba tylko Maidensom udała się jak dotąd ta sztuka.

Taclem

William Pint & Felicia Dale „Seven Seas”

Amerykański duet William Pint i Felicia Dale to wykonawcy znani z koncertów w naszym kraju. Występowali m.in. na festiwalu szantowym w Iławie. Dzięki temu czasem można było w naszych sklepach trafić na ich płyty. „Seven Seas”, to – jak na razie – album najnowszy. Podobnie, jak na poprzednich płytach duetu mamy tu do czynienia z autorskimi aranżacjami pieśni morskich, wzbogaconymi przez utwory tworzone przez członków duetu.
Zaczyna się od nowej aranżacji morskiej pieśni „High Barbaree”, w której świetnie sprawdza się lira korbowa, na której grywa Felicia. Pieśń „Oh Mary, Come Down!” jest z kolei wykonana w sposób dość archaiczny, aczkolwiek warto na ten utwór zwrócić uwagę, gdyż jest rzadko wykonywany.
Piękna ballada „The Mary Stanford of Rye” pokazuje nam, że William jest świetnym balladzistą. Po raz kolejny słyszymy też lirę Felicii. Idąc dalej mamy nową aranżację znanej morskiej pieśni „Billy Boy”. Trzeba przyznać, ze tym razem wyszła wersja z dużym pazurkiem.
Kolejna pieśń, zatytułowana „Lost” została przez duet zapożyczona od wykonawców z Północnej Anglii. Znów mamy zaprezentowaną wersję a cappella. Następna ballada , zatytułowana „The Packet Rat”, to wiersz C. Fox Smitha z muzyką Williama.
„Cheerily Man” to przeróbka kolejnej morskiej pieśni, tym razem wzbogacona o melodię „The Seven Stars”.
„The Wild Goose Shanty” znana jest u nas, jako „Ranzo Ray”. To jedna z najsmutniejszych melodii, jakie pojawiają się w pieśniach morskich. Znów mamy tu do czynienia z ciekawą interpretacją wokalną. Piosenka „Heaven`s a Bar”, autorstwa Tima Laycocka jest prze Williama i Felicię porównywana do słynnego „Fiddler`s Green” Johna Connoly`ego. Trzeba przyznać, że to dobre porównanie, bo klimat obu utworów podobny.
Na zakończenie mamy utwór instrumentalny „The Prince`s Royal Set”, czyli wiązankę gitarowo – lirową, świetną do tańców w żeglarskiej tawernie.
Album „Seven Seas” ma sporo mocnych punktów, warto więc po tą płytę sięgnąć. Zwłaszcza, że nieczęsto w muzyce morskiej słyszymy lirę korbową.

Taclem

Trillke Trio „Käferherz”

Niemiecka grupa specjalizująca się w akustycznie granej muzyce świata prezentuje nam swoją drugą płytę. Dominuje na niej tradycja europejska. Jest tu coś klezmerskiego („Uri Tzion”, „Interstellar Overkorkel”), jest tango („Porque? Porque!”), walce („Domino Valse”, „Fetiche”), są utwory bałkańskie („Lulatsch”, „Lied in die Ferne”, „Odessa Bulgar”, „Serény magyaros”), skandynawskie („Okynnesvals”), a nawet amerykański blues („Joe Turner Blues”) w wersji folkowej i jamajskie ska („Lagerfeuer”). Mamy też utwór oparty o pożyczkę z filmu „Czarny kot, biały kot” („Käferherz”).
Mamy też kompozycje autorstwa członków zespołu („Nie ohne mein Schlauchboot”) i inne współczesne utwory („Noch einen Tanz”). Wszystko to prezentuje nam zespół dobrze ograny w europejskiej tradycji.
Trillke Trio proponują nam ciekawe aranżacje, niezłą grę i ogólne bardzo sympatyczną koncepcję płyty. Czasem pojawiają się elementy lekko rockowe, jazzowe, a nawet ska. Wszystko jednak charakteryzuje się poczuciem humoru, a to ważne.

Rafał Chojnacki

Page 3 of 4

Powered by WordPress & Theme by Anders Norén