Amerykański duet William Pint i Felicia Dale to wykonawcy znani z koncertów w naszym kraju. Występowali m.in. na festiwalu szantowym w Iławie. Dzięki temu czasem można było w naszych sklepach trafić na ich płyty. „Seven Seas”, to – jak na razie – album najnowszy. Podobnie, jak na poprzednich płytach duetu mamy tu do czynienia z autorskimi aranżacjami pieśni morskich, wzbogaconymi przez utwory tworzone przez członków duetu.
Zaczyna się od nowej aranżacji morskiej pieśni „High Barbaree”, w której świetnie sprawdza się lira korbowa, na której grywa Felicia. Pieśń „Oh Mary, Come Down!” jest z kolei wykonana w sposób dość archaiczny, aczkolwiek warto na ten utwór zwrócić uwagę, gdyż jest rzadko wykonywany.
Piękna ballada „The Mary Stanford of Rye” pokazuje nam, że William jest świetnym balladzistą. Po raz kolejny słyszymy też lirę Felicii. Idąc dalej mamy nową aranżację znanej morskiej pieśni „Billy Boy”. Trzeba przyznać, ze tym razem wyszła wersja z dużym pazurkiem.
Kolejna pieśń, zatytułowana „Lost” została przez duet zapożyczona od wykonawców z Północnej Anglii. Znów mamy zaprezentowaną wersję a cappella. Następna ballada , zatytułowana „The Packet Rat”, to wiersz C. Fox Smitha z muzyką Williama.
„Cheerily Man” to przeróbka kolejnej morskiej pieśni, tym razem wzbogacona o melodię „The Seven Stars”.
„The Wild Goose Shanty” znana jest u nas, jako „Ranzo Ray”. To jedna z najsmutniejszych melodii, jakie pojawiają się w pieśniach morskich. Znów mamy tu do czynienia z ciekawą interpretacją wokalną. Piosenka „Heaven`s a Bar”, autorstwa Tima Laycocka jest prze Williama i Felicię porównywana do słynnego „Fiddler`s Green” Johna Connoly`ego. Trzeba przyznać, że to dobre porównanie, bo klimat obu utworów podobny.
Na zakończenie mamy utwór instrumentalny „The Prince`s Royal Set”, czyli wiązankę gitarowo – lirową, świetną do tańców w żeglarskiej tawernie.
Album „Seven Seas” ma sporo mocnych punktów, warto więc po tą płytę sięgnąć. Zwłaszcza, że nieczęsto w muzyce morskiej słyszymy lirę korbową.

Taclem