Page 212 of 285

Balbarda „La ruta de los foramontanos”

Płyta jest pieknie wydana. Ma rewelacyjną okładkę, fajną wkładkę, a sam krążek też jest bardzo ładny. To już zapowiada przynajmniej ciekawa produkcję.
Balbarda proponuje nam swoisty miks muzyki tradycyjnej Półwyspu Iberyjskiego i współczesnego grania. Podstawowe instrumentarium, to gitara, skrzypce, flety, dudy gaita, lira korbowa i bębny.
Zaczyna się od tematów z okolic Salamanki. Najpierw fandango, a potem przejście do picao. Przy okazji warto zaznaczyć, że choć melodie pochodzą z nieco innej kultury muzycznej, to sposób ich wykonania przywodzi na myśl najlepsze kapele celtyckie z tamtych rejonów. Melodie pozostają bardzo różne, ale takich opracowań nie powstydziłyby się zespoły takie jak Llan de Cubel, Luar Na Lubre, czy nawet Milladoiro. Do tego dochodza wspomniane już współczesne elementy, sporo tu ciekawych wstawek, bardzo rozimprowizowanych.
Z kolei „Al Histe” to wiązanka melodii gdzieś z okolic Aliste. Elementy te są bardzo transowe, nie trudno więc wpaść w pułapkę tego ponad pięciominutowego utworu.
Gitarowe zagrywki otwierające utwór „Piedrahita” zdradzają ciekawe tempo. I rzeczywiscie melodia, która towarzyszyła na południu Półwyspu tańcom religijnym ma dość niespotykane metrum.
„Jota de Balbarda” to melodia napisana przez członków zespołu. Bardzo ciekawie rozwija się tu aranżacja, całość opleciono na rytmie tradycyjnego tańca.
Współczesne brzmienia giatry basowej i odrobina bliżej nieokreślonych dźwięków (czyżby komputer ?), to wstęp do „Arroyo Culebro”. Zespół przyznaje sięw tym utworze do inspiracji grupą Fuenlabrada de Leganes z Madrytu. Później jest nieco bardziej tradycyjnie, wkradają się też lekko jazzujące elementy.
Po raz kolejny z rzadko spotykanym metrum (5/8) mamy do czynienia w melodii z okolic Bercimuelle zatytułowanej „Vettonia”.
„Amalpicada” kojarzyć możę się nieco z niektórymi dokonaniami naszej rodzimej grupy Open Folk, co oznacza, że sięgając po tamtejsze kompozycje nasi rodacy dobrze wykonali swoje zadanie. W dalszej części Balbarda rozwija tematy na swój sposób, dając między innymi popis ciekawego grania zespołu z solistą grającym na gaita.
Inspirowana tradycyjną muzyką z północnej części Lugo instrumentalna ballada „A poza da Ferida”, to jedna z najpiękniejszych i najbardziej nastrojowych kompozycji na płycie. Co prawda w ostatniej części rozwija się w żywiołowy taniec, ale nie traci swojego uroku.
Podobnie spokojnie zaczyna się „Pasacalles de la Frontera”, szybko jednak przechodzi w część nieco żywszą, aż dochodzi do partii pieśni. Po ośmiu długich instrumentalnych kompozycjach to spore zaskoczenie.
Zakończenie, a więc swoista okrasa płyty, to „Malacoria”. Melodie takie jak ta były szczególnie popularne wśród hiszpańskich osadników w Nowym Świecie.
Cechą charakterystyczną muzyki zespołu są długie i rozbudowane kompozycje. Jednak nawet nie pomyślcie otym, że muzyka ta może być nużąca. Całość może się wydawać nieco mroczna, ale ma sporo magnetyzmu.

Rafał Chojnacki

Ardyth & Jennifer „Winter Fire”

Zimowa płyta duetu Ardyth & Jennifer trafiła w bardzo dobry czas. Za oknem śnieg, kaloryfery grzeją ostro, można się więc zanurzyć w piekną i pełną uroku muzykę.
Na płycie tej mamy do czyniena ze zbiorem pieśni dotyczących zimy. Częściowo są to piosenki związane z Bożym narodzeniam, a częsciowo po prostu różne zimowe opowieści. Wśród najbardziej znanych na pewno są takie pieśni, jak „Silent Night” czy „Gaudete”. Obie doskonale zakorzenione są w tradycji, ale tu aranżacje są troszke inne od znanych. Podobnie jest z piosenką „Snow” spopularyzowaną przez Loreene Mc Kennitt.
Jako że obie panie śpiewają i grają na harfach, to niektóre aranżacje brzmią naprawdę ciekawie. Dodatkowo zaproszeni muzycy dodają płycie ciekawych efektów. Nie ma tu wielkich nazwisk, jest za to rzetelnie zagrana muzyka folkowa z celtyckimi korzeniami.

Rafał Chojnacki

Ardyth & Jennifer „Promise”

Celtycka poezja śpiewana w wykonaniu duetu Ardyth Robinson i Jennifer Wyatt z Kanady ma w sobie sporo uroku. Obie panie śpiewają i grają na harfach, ale do nagrania płycy zaprosiły sporo muzyków, dzięki czemu nie wieje z niej nudą. Wciąz jednak jest to muzyka gdzie dominują harfy i wokale.
Większość piosenek napisała Jennifer i ich klimat najbardziej kojarzy się właśnie z z poezją śpiewaną wykonywaną na folkowo. W Polsce idealnym przykładem byłby zespół Krążek. Z resztą Wykonywany tu przez kanadyjski duet irlandzki „Morrison Jig” legł u podstaw jednej z najlepszych piosenek Krążka, z tąd też takie właśnie skojarzenie.
Bardzo dobre wrażenie pozostawia po sobie otwierający płytę „Perfect Day”, podobnie jak tytułowy „Promise”. Świetne wrażenie robi też wiolonczela w „Sorrow`s End”.
Spośród tradycyjnych utworów wyróżniłbym pięknie zaśpiewaną irlandzką balladę „Red is the Rose”, oraz ciekawy aranż „Farewell to Nova Scotia”. Pięknie grajątam harfy, również zabawa z tempem dała niezłe efekty.
Płyta godna polecenia jeżeli ktoś ma ochotę na odrobinę dobrze zagranej, ale melancholijnej muzyki.

Rafał Chojnacki

Jesse Garza „Acoustic Dream”

Acoustic Dream to projekt latynoskiego gitarzysty – Jesse Garzy. Oprócz niego grają tu basiasta James Sanders, perkusista Eric Casillas i Trevor Morgan obsługujący różne etniczne instrumenty perkusyjne.
Dominuje tu granie gitarowe charakterystyczne dla hiszpańskich muzyków, jednak bez większych wpływów flamenco. Są tu rytmy delikatnej samby, czasem mamy instrumentalne ballady. Całość repertuaru napisał sam Jesse. Trzeba przyznać, że jest to muzyka, przy której wyjątkowo dobrze się czyta, sprząta mieszkanie, lub po prostu odpoczywa. I nie jest to bynajmniej zarzut, bo taka muzyka jest potrzebna. Stanowczo wole to, co proponuje nam Jesse od „przestrzennej” muzyki ilustracyjnej produkowanej na klawiszach.

Taclem

Acme String Ensemble „Early Recordings”

Płytę wypełnia bluegrass i old-time american folk. Korzenie country są rzecz jasna właśnie w europejskiej, zwłaszcza brytyjskiej i irlandzkiej muzyce ludowej. I właśnie takie korzenie tu dobrze słychać.
Płytę tą otrzymałem od Chrisa Carneya z kanadyjskiej morsko-folkowej formacji Dockside. Gra on też w The Acme String Ensemble. Płyta-niespodzianka zawiera też niespodziewane dźwięki. Świetnie zagrane utwory, nogi niemal rwą się do tańca.
Gitara, banjo, mandolina i skrzypce, to wszystko, co trzech muzyków potrzebowało, by zagrać muzykę, której próżno szukać w Mrągowie. Nie ma tu ani śladu współczesnych aranżacji. Etykietka „old-time” najwyraźniej do czegoś zobowiązuje. Mamy za to świetne bluegrassowe banjo, niesamowity „fiddling” skrzypka (to właśnie Chris) no i tradycyjne wokale. Naprawdę jest tu wszystko czego można oczekiwać po takiej płycie.
Najfajniejsze numery, to „Stones Rag/Combination Rag”, „The Death Of Ellenton”, „When The Roses” i „Mansions In The Sky”.

Rafał Chojnacki

Do odsłuchania w Sieci – pliki Real Audio:

  • I`m Gettin` Ready To Go
  • Everybody Does It In Hawaii
  • My Dixie Darlin`
  • Sweet Milk And Peaches/Sullivan`s Hollow
  • Jesus Hits Like An Atom Bomb
  • John Henry
  • Mississippi Delta Blues
  • Kiss Me Quick
  • When The Roses Bloom In Dixieland
  • Atomic Sermon
  • (Pliki znajdują się na serwerze zespołu. W razie komplikacji piszcie do nas)

    Badziewie Blues Band „Bal Przy Peter Street”

    Badziewie Blues Band to jedna z zabawniejszych nazw, z jakimi zetknąłem się podczas eksploracji polskiej sceny szantowo-folkowej. Podobnie jak inne zabawne nazwy na nic się ona nie przyda poważnej kapeli. Już po tej płytce słychać, że grupa ta chce być poważną kapelą. Dzisiaj nazywają się Trzeci Pokład i grają trochę inaczej, ale póki co skupmy się na tych archiwalnych już nagraniach.
    Album rozpoczyna „Starcie”, szybka pieśń bitewna. Niestety już na starcie niepotrzebnie straszą nas klawiszami w tle i sztuczną perkusją. Wizja takiej kapeli która wyszłaby na scena z klawiszami trochę mnie przeraża. Na szczęście to tylko studyjne zabawy, a sam kawałek jest dość dobry.
    Instrumentalny „Missing” to już inna sprawa, mamy tu do czynienia z bardziej folkowym brzmieniem. Flety, skrzypce, gitara, bas i banjo – tak w pełnej krasie prezentuje się tu grupa. Niestety nie zabrakło też syntetycznego perkusisty, a szkoda, bo zagłusza on ciekawe rzeczy w partiach gitary basowej.
    W „Peter Street” taka folk-rockowa formuła sprawdza się trochę lepiej. A może po prostu bębny są nieco bardziej z tyłu? Ciekawa za to jest aranżacja, ze skrzypcowo-fletową wstawką między zwrotkami.
    Cóż takiego kryje się pod tytułem „Titanic”? Przede wszystkim reel, który w filmie Jamesa Camerona zaprezentowany był na irlandzkiej balandze na pokładzie trzeciej klasy. Tu też bębny brzmią dobrze. Przyczepić za to można się troszkę do partii fletów, ktore w przy szybkim „stacatto” nie brzmią tu najlepiej.
    Piosenka Janusza Sikorskiego zatytułowana „Blues o Julce Piegowatej” już swoim tytułem zdradza w którym muzycznym kierunku należy się przy jej słuchaniu zwrócić. Rasowy blues z harmonijką ustną troszkę odstaje od reszty utworów, ale czuje się w nim niezły feeling, dlatego też dobrze że się tu znalazł. Poza tym jest to też swoisty hołd dla jednego z ciekawszych morskich balladzistów w naszym kraju.
    Jeszcze tylko „Speedy Eve” – instrumentalna kompozycja autorstwa Mirka Walczaka, skrzypka BB i koniec płytki. Nic dziwnego, że to właśnie Mirek gra tu „pierwsze skrzypce”, pokazuje się z dobrej strony, a zespół czujnie mu wtóruje.
    Nie znałem tej grupy w momencie kiedy nagrywali ten materiał, ale mam wrażenie, że dokumentuje on brzmienie zespołu stojącego na rozdrożu. Tylko od nich zależy, czy następny materiał, sygnowany nową nazwą da im stałe miejsce w czołówce sceny szantow-folkowej. Mają potrzebny do tego potencjał.

    Rafał Chojnacki

    Volunteers

    O swojej muzyce mówią że są to „XIX-wieczne pieśni irlandzkie i szkockie, które napisaliśmy w zeszłym tygodniu. I taki rzeczywiście był początkowo repertuar tej amerykańskiej kapeli. Własne piosenki, pisane przede wszystkim przez lidera zespołu – Henka Milne – znalazły się na wydanym w 1999 roku albumie „The Volunteers”.
    Od tego czasu zespół troszkę się zmienił, potrafi ostrzej przykopać i sięga też po repertuar tradycyjny. Nowe aranżacje znanych piosenek wypełniły wydany w 2001 roku album „Whisky, Love & Disaster – American Celtic”.

    Oficjalna strona zespołu: www.thevolunteers.com

    Taclem

    Sushee

    Zespół Sushi to żywiołowa muzyka irlandzka, oparta na motywach tradycyjnych z mocno osadzonym pulsem sekcji rytmicznej. Korzenie zespołu wywodzą się z dębickiej grupy „Perskie Odloty”. Nowy, elektryczno-akustyczny charakter muzyki Sushi nie pozostawia złudzeń, że te czasy zespół ma już dawno za sobą, tworząc obecnie muzykę taneczną i refleksyjną zarazem. Unisona skrzypiec i akordeonu, autorskie teksty, rozbudowane partie instrumentalne, miarowy beat porywający do tańca wraz z fletowo brzmiącą barwą głosu solowego są znakiem firmowym naszego zespołu.
    Z całą pewnością nie prezentujemy typowego irlandzkiego folku, liczne nawiązania do różnych stylów muzycznych, na które jesteśmy otwarci, skłania nas w stronę szeroko rozumianego gatunku Irish Music. Jednakże zamiłowanie do Irlandii daje się wyczuć w każdym niemal takcie naszej muzyki, co czyni z niej nasze własne odwołanie się do spuścizny kultury irlandzkiej.
    Śpiewamy w języku polskim do muzyki, którą sami tworzymy w oparciu o znane tradycyjne motywy irlandzkie, łącząc je z własnymi pomysłami i aranżującw sposób wynikający z własnych muzycznych poszukiwań i inspiracji.

    W skład zespołu wchodzi sześć osób:
    Agata Kozioł – wokal
    Katarzyna Pytel- skrzypce
    Maciej Tobiasz- akordeon
    Marcin Ciszkowicz- gitara basowa
    Tomasz Chołoniewski – perkusja
    Mirosław Kliś- voc., gitara prowadząca
    gościnnie na kongach, bongosach i innych „przeszkadzajkach” Marek „Smok” Rajss.
    Współpracuje z nami również Patrycja Nowak, która jest autorką większości tekstów.

    Oficjalna strona zespołu: www.sushee.art.pl

    Materiał własny zespołu

    Stonehenge

    Stonehenge to nie tylko nazwa największego kamiennego kręgu na Wyspach Brytyjskich, ale również zespołu
    folkowego z Jastrzębia Zdroju. Zespół ten gra w strojach stylizowanych na wzór tradycyjnych szkockich kiltów. Wykonują głównie muzykę z rejonów Irlandii i Szkocji. Jak dotąd zarejestrowali dwa albumy : „Magic of Celtic Music” z 1999 roku, oraz „Echo Wyspy” z 2000 roku. Na drugim z tych albumów gościnnie wystąpił Kubańczyk Jose Torres.
    Grupa powstałą w 1996 roku, założyli ją ludzie związani wcześniej ze środowiskiem szantowym. W swoim instrumentarium zespół ma irlandzkie flety, szkockie dudy, bodhran, akordeon, szkrzypce, banjo, mandolinę i gitary.
    Koncerty Stonehenge składają się w 90% ze skocznych melodii, choć zespłowi nieobce są też nastrojowe ballady.

    Skład grupy Stonehenge :
    Janusz Jurczak – akordeon, bohran, tin whistle, szkockie dudy
    Arkadiusz Wąsik – gitara, śpiew
    Mirosław Niedziołko – gitara basowa
    Kamil Krzanowski – skrzypce
    Szymon Borkowski – gitara klasyczna, mandolina, banjo
    Rafał MISIEK Nowak – perkusja

    Oficjalna strona zespołu: www.stonehenge.art.pl

    Taclem

    Stokes

    Niemiecka grupa Stokes określa swoją muzykę jako “Pure Irish Music”. Jest to czytelne nawiązanie do irlandzkiej grupy The Dubliners, która termin ten ukuła. Podobnie jak Dublinersi, tak i Stokes łączą w swoim repertuarze jigi i reele z popularnymi pubowymi piosenkami i pięknymi irlandzkimi balladami.

    Pierwiastek celtycki zapewnia zespołowi Kevin Shenhan, rodowity Irlandczyk, którego głos urozmaica wykonywane utwory. Pozostali członkowie grupy, to muzycy związani z innymi okolicznymi kapelami. Skrzypaczka Ariane Boker gra z The Molly Blooms, Jorg Gleba (akordeon, mandolina, banjo) w zespole Johnny Jump up, zaś gitarzysta Roman Koput w Five Alive O. Poza tym Ariane i Jörg to znane postaci na niemieckiej scenie country.

    Grupa występowała już z takimi wykonawcami, jak: Dubliners, Matt Molloy, Tommy Peoples, Chrissi Barry, Kevin Griffin i Liam O`Flynn.

    Oficjalna strona zespołu: www.stokesmusic.com

    Taclem

    Page 212 of 285

    Powered by WordPress & Theme by Anders Norén