Niełatwo było do niedawna dostać ta płytę. Dwadzieścia lat temu wyszła na winylu, później piosenki te, ale w nieco innych wersjach występowały na innych płytach Starych Dzwonów. Ale te wersje to rzadkość. Teraz dzięki magazynowi „Rejs” otrzymujemy reedycję kompaktową.
Stare Dzwony to zespół-historia, a ta płyta to historyczna sesja – pierwsza i w założeniu jedyna.
Marek Siurawski, Ryszard Muzaj, Mirosław Peszkowski i Jerzy Porębski przedstawiają tu głównie współczesny (to znaczy oczywiście wówczas współczesny) repertuar. Jest on jednak klimatycznie podany. „Cztery Piwka” Porębskiego nie przypominały nigdy tak bardzo pieśni kubryku. „Gdyński Port” Muzaja też nie brzmiał już cyba nigdy potem tak świeżo. Nieco starsza piosenka „Napijmy się rumu”, którą do zespołu przyniósł Peszkowski urozmaicona jest wtrąceniami, niemal rozmowami wykonawców. Później takie wstawki były charakterystyczne na koncertach zespołu.
„Piotr” to kolejna piosenka Porębskiego. Mocno obsadzona w balladowej stylistyce opowieść o przyjacielu ma melodię nawiązującą nieco do twórczości takich bardów, jak Wysocki i Okudżawa. W „Śniegu i mgle” Peszkowskiego słyszymy niemal mroczny klimat zimowej przystani. Piosenka ta, to jeden z utworów, które uczyniły `Pestkę` jednym z najbardziej znanych morskich balladzistów.
„Rio Grande” to w końcu prawdziwa, realistycznie odśpiewana szanta. Podobnie jest z „Rzuć ją, Johnny”. Dziś już niemal nikt tak nie śpiewa u nas szant – a szkoda.
Dobrze znane pieśni kubryku „Sacramento” i „Sally Brown”, to jedne z klasycznych już piosenek z repertuaru Starych Dzwonów, które są dziś często przerabiane przez kolejne już pokolenie szantowych wykonawców.
Amerykańska ballada „Shenandoah” również od lat towarzyszy naszym rodzimym żeglarzom, głównie dzięki temu, że spopularyzował ją najpierw `Pestka`, a później wraz z nim ów pierwszy skład Starych Dzwonów.
Tytułowa piosenka „Więcej żagli” to utwór Rysia Muzaja napisany do wiersza generała Mariusza Zaruskiego, jednego z ojców polskiego żeglarstwa. Trzeba przyznać, że to jedna z najpiękniejszych polskich ballad morskich, jakie kiedykolwiek napisano.
Po Muzaju powraca do nas `Poręba` z bluesowym „Sztormem przy Georgii”. Zraz za nim podąża `Pestka` z tradycyjną szantą podaną jako pieśń kubryku – „Whisky Johnny”.
To ostatnia piosenka. Nie mam 100% pewności, ale odnoszę wrażenie, że brakuje tu „Pożegnania Liverpoolu”, piosenki, która w repertuarze Starych Dzwonów zdobywała właśnie w tym czasie pierwsze laury i stawała się szlagierem.
Płyta wymyka się jakiejkolwiek ocenie – to już klasyk. Jeśli jednak chcielibyśmy ją porównać do
dzisiejszych produkcji, zabrzmiałaby surowo, ale niesamowicie autentycznie.

Taclem