Pod szyldem Morgan ukrywa się harfistka francuska – Morgane Touze. Mimo że jest to osoba młoda, to już dała się poznać jako obiecująca profesjonalistka. Podobno uczyła się podstaw gry na harfie jużw wieku dwóch lat!
Mimo, że pochodzi z Francji, repertuar jej płyty jest zdecydowanie bardziej wyspiarski. Są tu tradycyjne melodie irlandzkie, szkockie i amerykańskie, które poznała podczas swych studiów w Irlandii.
Jeśli chodzi o głos artystki, krytycy często porównują ją do Sinead O`Connor, ale ja widze teżsporo podobieństw z Joan Baez.
Oprócz brzmień harfy i wokalu mamy tu również troszkę elektorniki, dość różnego rodzaju. Niekiedy są to odgłosy natury – takie brzmienia zbliżają album do płyt relaksacyjnych. Jest to chyba dobry trop, zwłaszcza, że repertuar jest dość ściśle balladowy. Niekiedy jednak elektronika nieco wymyka się spod kontroli, co sprawia, że część utworów ciąży bardziej w kierunku world music spod znaku Deep Forest.
Niemniej jest to bardzo miła w słuchaniu płyty, choć raczej nie absorbuje na długo uwagi.

Taclem