Rosyjskie Lube tym razem w wersji nieco bardziej folk-rockowej. Wciąż jednak mamy do czynienia z klimatami Wielkiej Rosji. Można tu spotkać opowieści o miłości i o walce.
Utwór tytułowy stał się chyba największym przebojem grupy. Przez kilka miesięcy prezentowany był w rozgłośniach radiowych i nie schodził z playlist. Jednym z głównych powodów był czas w którym Lube wypuściło ta płytę. Wojna w Czeczenii sprzyjała nastrojom nacjonalistycznym.
Muzycznie jak już wspomniałem jest bardziej folk-rockowo. Perkusja i gitary nie zakłócają jednak wszechobecnej harmonii. Rytmy rockowe, a nawet ska („Ulochki Mockovskiye”) nie przeszkadzają charakterystycznym dla rosyjskich piosenek melodiom. Pojawiają się tu nawet pasujące do całości elementy hard rocka („Orliata”).
Lube to zespół dość kontrowersyjny, jednak bardzo miło się go słucha.

Taclem