Zespół Cisza Jak Ta zasłynął kilka lat temu w świecie piosenki studenckiej i turystycznie dzięki umiejętnemu wplataniu irlandzkich melodii ludowych w autorskie piosenki pisane przez członków zespołu, niekiedy do słów wierszy znanych poetów. Brzmienie zespołu zmieniło się przez te lata, choć trzeba przyznać, że folkowe elementy nadal się pojawiają, choć częściej w strukturze kompozycji nowych piosenek, niż w samych melodiach. Zespół wyewoluował w kierunku piosenki poetyckiej, nie tracąc jednak swojego wędrownego charakteru.
Jak zwykle w przypadku zespołów z kręgu piosenki poetyckiej, ważne jest słowo. Po raz pierwszy grupa Cisza Jak Ta przedstawiła utwory napisane do słów jednej tylko artystki. To Wiesława Kwinto-Koczan, nazywana przez członków zespołu poetką Bieszczad. Jej pseudonim – „Wuka” – to klucz do tytułu płyty.
Już pierwszy z wyśpiewanych tu wierszy – „Niebiesko” – zmusił mnie do poszukania informacji na temat poetki. Okazało się, że niektóre jej teksty są mi już znane z wykonań takich grup jak Małżeństwo z Rozsądku i Dom o Zielonych Progach. Również na poprzedniej płycie Ciszy znalazła się piosenka „Z wrześniowym deszczem”, napisana do tekstu Wiesławy Kwinto-Koczan. To odkrycie sprawiło, że wróciłem do dostępnych mi nagrań, by wsłuchać się w interpretacji innych zespołów. Szybko jednak wróciłem do płyty „Wuka”, ponieważ jest ona najbardziej spójnym zbiorem oprawionych w muzykę tekstów poetki.
Cisza Jak Ta proponuje nam również najbardziej spójną interpretację muzyczną. Podobnie jak na poprzednich płytach dobrze brzmią tu akcenty fletów i skrzypiec. Lekko rockowe brzmienia w niektórych utworach, podkreślone oszczędnie grającą, ale bardzo ciekawie zaaranżowaną sekcją rytmiczną, to również ciekawy wybór. W piosenkach takich jak „Nie rozumiem”, „Obietnice” czy „Przyszła miłość” okazuje się nagle że dzięki nowym zabiegom muzyka ta nabiera radiowej przyzwoitości.
Są tu fragmenty, które doskonale pokazują kto był młodzieńczym idolem twórców zespołu i dlaczego właśnie Stare Dobre Małżeństwo. Nie jest to jednak żadne kopiowanie, czy nawet bezpośrednia inspiracja, a raczej po prostu wpisanie się w konkretne kontinuum. Nie brakuje też folkowych ballad, osadzonych w zupełnie innych rejonach, czego przykładem mogą być utwory takie jak „Już Dobrze” czy „Dwa pająki”. Największym zaskoczeniem jest dla mnie jednak piosenka „Przyszła miłość”, o wyraźnej folk-rockowej linii. Wiem, że takie życzenia nigdy się nie spełniają, ale cała płyta w takim bardziej zadziornym stylu brzmiałaby moim zdaniem doskonale.
Na osobną uwagę zasługuje również transowa piosenka „Chleba naszego poprzedniego”, utkana z pięknych wokaliz i powtarzającej się frazy tekstu. To jeden z najciekawszych utworów na tej bardzo solidnej płycie.

Rafał Chojnacki