Stare Dobre Małżeństwo już dawno nie nagrało tak dobrej płyty. A tymczasem otrzymujemy aż dwa krążki, na których znajduje się osiemnaście niespiesznych piosenek, które w wykonaniu innych zespołów mogłyby nie przebić się do szerszej świadomości. Tymczasem zespół Krzysztofa Myszkowskiego ma już na rynku markę, która pozwala mu nagrywać płyty niebanalne, nawet jeżeli odchodzą od dotychczasowych, nieco już skomercjalizowanych brzmień.

Perturbacje w składzie, które miały miejsce w 2012 roku, najwyraźniej wyszły grupie na dobre, jej muzyka nabrała nagle więcej przestrzeni i wyewoluowała w rejony dotychczas jedynie bardzo nieśmiało penetrowane przez muzyków. Brzmienie jest tym razem nieco bardziej amerykańskie, niż zwykle, zwłaszcza w utworach nieco skromniej zaaranżowanych, a takie na tej płycie dominują. Muzyka stała się przez to dużo bardziej osobista, a nawet na swój sposób intymna. Możliwe że powodem takiego stanu rzeczy jest fakt, że tym razem wszystkie piosenki zostały napisane przez Myszkowskiego. Wcześniejsze płyty SDM, a nawet solowe albumy lidera, zawierały utwory napisane do wierszy znanych poetów. Tymczasem okazuje się, że własne liryki wokalisty wręcz idealnie wpisują się w koncepcję tekstową poetyckich, podbarwionych folkiem piosenek, z jakich znamy tą grupę.

Nie jest to już bezpretensjonalna, optymistyczna muzyka, jaką najbardziej kojarzy się z nazwą SDM, jednak gdyby prześledzić ostatnie płyty zespołu, to i na nich było już niewiele takiego grania. Doświadczenia życiowe i muzyczne sprawiły, że na „Kompresji ciszy” splatają się elementy, które wcześniej były już sygnalizowane w projekcie The Gruz Brothers, z balladowym obliczem Myszkowskiego, które jest chyba najbardziej znane. Mamy tu więc fascynację mroczniejszym odcieniem bluesa, z motywami, których nie powstydziłby się Nick Cave. Zdarzają się oczywiście nieci jaśniejsze momenty, ale i one podbarwione są specyficzną, okołocohenowską nostalgią. Całość jest bardzo ciekawie wyprodukowana, dzięki czemu utwory brzmią dość nowocześnie. Gdyby nie fakt, że Myszkowski już od dawna nie pisze prostych melodyjek, nadających się na listy przebojów, płyta ta mogłaby się dobrze odnaleźć obok zagranicznych wydawców z kręgu alternatywnego folku.

Warstwa tekstowa, szczególnie interesująca w przypadku płyty, na której doświadczony lider odkrywa przed słuchaczami co kryje dno jego szuflady, może być zaskakująca dla tych, którzy znają jedynie klasyczne oblicze SDM. Teksty Myszkowskiego kojarzą się najbardziej ze stylistyką twórców, z którymi jego grupa współpracowała w ostatnich latach, ze szczególnym uwzględnieniem Jana Rybowicza i Bogdana Loebla. Jest w nich coś z ich poezji niezwykłości codzienności.

Być może osiemnaście piosenek to trochę za dużo. Kilka utworów można by spokojnie opuścić i okroić album do jednej płyty. jednak i tak mamy do czynienia z płytą ciekawą i ważną.

Rafał Chojnacki
Utwory : 1. Gdybanie 2. Kompresja ciszy 3. To ci dodaje sił 4. Dziewiąty Krąg 5. Koncert życia 6. Jeniec nocy 7. Braciszek 8. Festyn obsesji 9. Urszulka Niekochanowska 10. Sejsmograf rozsądku 11. Otoczaki 12. Pięćdziesiątka 13. Namiastki domu 14. Czytanie poezji i pisanie wierszy 15. Wątróbka 16. Czwarta czterdzieści cztery 17. Antypody 18. Wiejskie dziewczęta
Wyd. SDM/Warner Music Poland 2015