Ditte Fromseier i Sugurd Hockings proponują nam muzykę, która choć pochodzi z Danii mogłaby z powodzeniem być zagrana w którymś z irlandzkich pubów. Nie chodzi tu nawet o melodie, które w większości są autorskie, ale przede wszystkim o sposób spojrzenia na muzykę i o to jak dwie osoby potrafią wypełnić swoim graniem przestrzeń. W muzyce irlandzkiej mamy sporo tego typu folkowych duetów. Ditte i Sigurd najwyraźniej są ich spadkobiercami.
To muzyczne spotkanie, to nie przypadek. Oboje grający są wszak wirtuozami, którzy już z niejednego pieca chleb jedli. A jednak nawet spodziewając się bardzo ciekawych, inspirujących dźwięków, złapałem się od razu na tym, ze słuchając tej płyty przerywam wszystkie wykonywane czynności i prawie natychmiast zasłuchuję się w tym co leci z głośników. Bez względu na to czy to żywiołowe „Vandmand” i „Ben Hanna Boogie”, sennie bujające „Inger Elises” i pierwsza część „Efter Lukketid”, świetnie zaśpiewane „Noget om Livet Selv” i „Godfader vil ja Priza”, czy też wreszcie zagrane z wielkim wyczuciem „Thea og Johans”, uszy zadają się lgnąć ku tej muzyce bez opamiętania.
Okładka może się wydawać nieco dziwna, jednak mam wrażenie, że to miał być taki zimowy akcent, trochę kojarzący się ze świętami. Dla mnie wytłumaczeniem jest tu piękna piosenka „Godfader vil ja Priza”, która kojarzy się jakoś tak świątecznie i zimowo.

Rafał Chojnacki