Nietypowa muzyka szwedzkiego kwartetu Kolonien, to jedno z moich odkryć tego roku. Musze jednak przyznać, że to na płycie brzmi dobrze, piorunujące wrażenie robi dopiero na koncercie.
„Clockwise” to zbiór ciekawie napisanych, fajnie wykonanych i przede wszystkim spójnych ze sobą piosenek. Wprawdzie nawet słuchając ich z płyty możemy wyczuć drzemiącą pod powierzchnią nawet spokojnych utworów ekspresję, jednak dopiero w sytuacji koncertowej możemy w pełni docenić energie, która kumuluje w sobie ta czwórka.
Napisałem w pierwszym zdaniu, że muzyka Kolonien jest nietypowa i rzeczywiście tak jest. Autorskie utwory, które śpiewają głównie Arvid Rask i Anna Möller, nie są osadzone w żadnej konkretnej tradycji folkowej, choć w harmoniach wokalnych i w konstrukcji kompozycji można się dopatrzyć śladów fascynacji amerykańskimi zespołami folkowymi z lat 60. Instrumentalne fragmenty, które wygrywa na skrzypach Anna, kojarzą się momentami z muzyką celtycką, innym zaś razem ze szwedzkim graniem (Zwłaszcza w instrumentalnym „Sju I Två”). Chodzi tu raczej jednak o specyficzną ornamentykę gry, same utwory są jednak jak najbardziej autorskie. Odnajdziemy w nich ślady world music a nawet reggae, ale mimo tak rozległych fascynacji wciąż słychać, że mamy do czynienia z tym samym zespołem.
Świetną robotę wykonuje tu również sekcja rytmiczna, którą tworzą Erik Rask (gitara basowa) i Mischa Grind (instrumenty perkusyjne).
Część piosenek zaśpiewana jest po angielski. To dzięki nim szwedzka grupa ma szansę zaistnieć poza granicami swojego kraju. Już teraz mają za sobą sporo wyjazdów, jeżeli ich kolejna płyta będzie równie dobrze przyjęta, to jeszcze o nich nad Wisłą usłyszymy. A kto wie, może też usłyszymy ich samych.

Rafał Chojnacki