Kiedy pierwszy raz zetknąłem się z nazwą Black Magic Fools, przeczytałem, że ten pochodzący z Goteborga zespół gra „medieval metal”. Nauczony doświadczeniem spodziewałem się w najlepszym razie muzyki w stylu In Extremo, w najgorszym czegoś w rodzaju licznych niemieckich klonów tej kapeli. Jakież było moje zdumienie, gdy po spokojnym, stonowanym utworze stanowiącym intro do właściwego albumu, z głośników popłynęła kompozycja zatytułowana „Dansa i natt”. Owszem, elementy metalowe są tam bardzo wyraźne, jednak folkowo-średniowieczne granie (bo element folkowy jest bardzo wyraźny) po prostu wgniotło mnie w fotel. Inna sprawa, że wokal jest w tym utworze najsłabszym ogniwem. Współtworzy jednak skutecznie zręby tego klimatycznego, niezwykle mrocznego utworu na tyle skutecznie, że można przymknąć na niego oko.
Utwór pod tytułem „Döden” również ma w sobie sporo klimatu, ale stworzonego za pomocą innych, oszczędniejszych środków. Może kojarzyć się za to z muzyką do słynnej „Siódmej pieczęci” Ingmara Bergmana.
Metalowe granie wraca na dobre w „Before I Reach Hell”. Lekkie folkowe elementy pojawiają się dopiero w drugiej połowie, wprowadzając nagle balladowy klimat, który pozwala wyciszyć nieco atmosferę przed ostrzejszym końcem piosenki.
Tytułowy „A Jester`s Confession” zaczyna się dawną melodią, graną akustycznie, ale z dużą energią. W końcu dochodzi rockowa sekcja, gitara i wokal. Powstaje w ten sposób najbardziej dynamiczny utwór na całej płycie. Łączy w sobie zaklętą w dawnych instrumentach tajemnicę z nu-metalowym wulkanem. Efekt nie jest może najbardziej spójny, ale mimo wszystko brzmi to lepiej, niż można by się spodziewać.
„Santa Maria” to jedyny przewidywalny utwór na płycie. Jest bardzo ciekawie zagrany, ale nie zaskakuje tak jak pozostałe. Najbliższy jest patentom znanym z innych zespołów grających w tej stylistyce. Warto jednak zwrócić uwagę, na świetną heavy metalową solówkę, która wypływa w pewnym momencie z głównego tematu, granego przez stare instrumenty.
Wyciszająca pieśń „Spelmannens Öde” to najładniejsza kompozycja na całej płycie. Mogłaby się z powodzeniem zaleźć na albumie każdego stricte folkowego zespołu i brzmiałaby równie wartościowo. Duże brawa za ten utwór!
Przed tym szwedzkim zespołem jeszcze daleka droga na szczyt, ale potencjał już słychać i można stwierdzić, że mają już swój własny patent na łączenie muzyki dawnej i folku z metalem. W zalewie kapel brzmiących bardzo podobnie do siebie, to bardzo ważne.

Rafał Chojnacki