Już sama nazwa kapeli mówi nam, że Molly Malone`s to grupa sięgająca swoją muzyką do korzeni celtyckich. Słynną balladę o dublińskiej sprzedawczyni owoców morza mają z resztą nagraną w swojej wersji na tej płycie. Choć tym razem jej tekst opowiada o ślepej miłości do Molly, która uprawia najstarszy zawód świata. I to co młoda polska grupa robi z tym utworem, to właściwie kwintesencja ich podejścia do celtyckiego folku. Robią swoje, grają ostre punkowe riffy i ogniste solówki, okraszone brzmieniami akordeonu, skrzypiec a gościnnie również whistle i mandoliny, na których zagrał lider Shannon, Marcin Rumiński.
Wszystkie melodie na płycie – poza wspomnianą „Molly Malone” – są autorstwa członków zespołu. Mimo to można czasem dojść do wniosku, że niektóre tematy wydają się znajome. Dzieje się tak jednak dlatego, że w odtwarzaczach muzyków tworzących Molly Malone`s kręciły się zapewne nie raz krążki takich zespołów jak Flogging Molly, Dropkick Murphy`s czy nieśmiertelnych The Pogues. To po prostu ostra, współcześnie brzmiąca muzyka, oparta na solidnych folkowych korzeniach. Niekiedy (jak w „Liście” i „Szminki śladzie”) zdarza się nawet, że celtyckie granie ustępuje nico bardziej lokalnym wpływom.
Sporą siłą zespołu jest fakt, że część muzyków wciąż muzykuje w innych kapelach, w tym również punkowych. Do tej pory polskie zespoły punkowe, sięgające po folkowy repertuar rzadko wchodziły w tą rolę tak głęboko. Wystarczy wspomnieć tu grupy takie jak Leniwiec czy Koniec Świata, które rzetelnie zagrane punk-folkowe przeboje umieszczają na swoich płytach raczej jako ozdobę wśród zwyczajnych, pozbawionych takich naleciałości piosenek. Molly Malone`s, to zespół jednoznacznie punk-folkowy, mocno osadzony w tym co aktualnie gra się na światowej scenie celtyckiego rocka z ostrym przytupem. Sporym atutem są ty również melodyjne refreny i chóry, których nie powstydziłaby się nawet najbardziej znana bostońska kapela wykonująca ten gatunek muzyczny.
„Obłęd” to płyta z młodzieńczym ogniem, bezpretensjonalna i w sumie dość prosta w odbiorze. Nawet jeżeli dla kogoś okaże się nieco na ostra, to i tak znajdzie na niej przynajmniej kilka utworów, które przypadną takiej osobie do gustu. Choć jestem świadomy tego, że debiutancki album giżyckiej kapeli ma kilka słabszych momentów, to jednak wciąż uważam, że to jedna z najciekawszych grup, jakie aktualnie grasują po naszych rodzimych scenach.
Dużym plusem są tu polskie teksty w piosnkach. Zespół pochodzi z Giżycka, a nie z Dublina i dlatego śpiewa w takim a nie innym języku. Warto to docenić, choć trzeba przyznać, że niekiedy ich poziom jest trochę nierówny. Z drugiej jednak strony mamy do czynienia z kapelą punk-folkową, a nie z poezją śpiewaną. Tu chodzi raczej o to, żeby tekst dało się śpiewać i żeby przekazać nim kilka prostych prawd. Dlatego mamy tu teksty o miłości („Obłęd”, „Molly Malone”, „Dwie burze” i „Szminki ślad”), wolności („Nie czekajmy”, „Przyszłość i przeszłość”), zabawie („Bez sumienia”, „Deja vu”), przyjaźni („List”) i walce („Zapomnij – Pamiętaj”, „Gniazdo żmij”). Z tego prostego podsumowania wynika, że najwięcej tu tekstów o miłości. Faktycznie tak jest, ale czy punkom nie wolno kochać?

Rafał Chojnacki