To pozornie bezpretensjonalna muzyka, oparta na prostych schematach akustycznego folku i dwóch żeńskich wokalach. Pozornie, ponieważ poza amerykańskim folkowo-bluesowym graniem usłyszymy tu kilka niezbyt wygodnych i niezbyt poprawnych politycznie prawd.
Duet June & Lula tworzą dwie Francuzki, które naprawdę mają na imię Céline i Tressy. Niedawno skończyły po dwadzieścia lat i nagrały swój debiutancki krążek, zatytułowany „Sixteen Times”. Wszystko na tej płycie brzmi, jakby czas się zatrzymał. Duch tych melodii pamięta słodkie zespoły, takie jak The Indigo Girls. Zupełnie inaczej jest jednak z tekstami.
Począwszy od utworu „My Girl” otrzymujemy zaśpiewane do tej słodkiej muzyki dość gorzkie piosenki, których ogólna wymowa pełna jest buntu wobec skomercjalizowanego świata, w którym co chwila ktoś próbuje nam narzucić swoją wolę, wiarę czy jedynie słuszną tożsamość seksualną. Dziewczyny walczą z tym wszystkim tak jak potrafią: gitarą i głosem, ze sporadycznym użyciem innych instrumentów. Potrafią użyć dosadnego słownictwa, co pozornie nie pasuje do ich image. I o to chodzi.
W nieco innych, bardziej lirycznych momentach, takich jak ballady „If I Cry” czy „Sixteen Times”, June & Lula wypadają jeszcze ciekawiej niż w słodkich protest songach.
Mam nadzieję, że Francuzki nie powiedziały jeszcze ostatniego słowa, ponieważ to co grają jest niezwykle intrygujące.

Rafał Chojnacki