Jak to się teraz zwykło mawiać ? Kosa ? Miazga ? Wp****ol ? Nie do końca rozumiem te określenia, ale bardzo często młodzi słuchacze używają takowych do określenia muzyki Bośniaków z Dubioza Kolektiv. I w sumie jakby tak posłuchać dźwięków które proponuje nam grupa na płycie „Firma Ilegal”, nawet te słówka pasują…
Teoretycznie pomysł jest stary jak świat: trochę miażdżącego riffu gitarowego, parę dubowych i regałowych wstawek, dwóch wokalistów, jeden śpiewa drugi krzyczy i rapuje a do tego wszystkiego jeszcze motywy ludowe charakterystyczne dla regionu z którego wywodzi się grupa. Jednak wydaje się, że można takie dźwięki zagrać po rzemieślniczemu a można z bożą iskrą. Dubioza obrała tą drugą drogę.
Nie oszukujmy się, ten krążek to jak cios pięścią między oczy. Takie numery jak „Firma Ilegal”, „Blam”, „Vlast i Policija” czy „Dosta” powinny być wykładnikiem takiego stylu. Numer tytułowy: spokojny, reggaowy motyw, zadziorny wokal a chwilę potem bałkańska potańcówka – wszystko na melodii którą pradziadkowie muzyków zapewne nucili przy ognisku. I tak jest w zasadzie przez cały, krótki, krążek. Nie sposób się takim graniem znudzić bo przecież dzieje się bardzo dużo. Rytmiczne łamańce, niespodziewane zmiany klimatu, raz potężny atak niemalże hardcore’owych riffów, raz spokojne, reggae pląsanie. Muzyka nieobliczalna i nietuzinkowa a wszystkiemu temu kolorytu dodają teksty, wszystkie wyśpiewane w rodzimym języku zespołu z Bośni i Hercegowiny.
Nie będę się na zakończenie rozwodził. Jak będzie koncert to idę poskakać razem z tłumem dzieciaków pod scenę. W końcu ta muza to niezły wp****ol.

Rafał Chojnacki