Nie ulega wątpliwości, że zespół Orkiestra Dni Naszych, to formacja charakterystyczna. Folk-rockowe granie piosenek żeglarskich i autorskiego repertuaru, zbliżającego się do poezji śpiewanej (z której grupa ta się wywodzi) to wizytówka tej bardzo ciekawej grupy. Dlaczego jednak piszę o ODN, skoro tą płytę firmuje formacja Duchy? Duchy to bardzo osobisty projekt Jerzego Kobylińskiego, lidera i autora większości utworów Orkiestry. Już sam fakt, że na tej płycie nie słychać charakterystycznego głosu Iwony Kobylińskiej sprawia, że muzyka zmienia swoje oblicze. Ostra, choć czasem bardzo liryczna gitara Mariusz Andraszek, dobrze znane skrzypce Michała Jelonka i wokal Jurka, to wciąż jednak wystarczająco dużo, by odnosić zawartość tej płyty do Orkiestry Dni Naszych.
Tymczasem okazuje się, że muzycznie rzeczywiście może być nieco inaczej. Mówi nam to już nieco psychodeliczna piosenka „Latawce”, która otwiera debiutancki album Duchów. To folk-rockowa ballada, ale osadzona raczej w poetyce takich grup jak Stare Dobre Małżeństwo, czy Słodki Całus Od Buby. Trzeba przyznać, że udała się ta piosenka wyśmienicie.
W znacznie bardziej ODN-owym klimacie jest piosenka „Penelopa”, która w nieco innej wersji spokojnie nadawałaby się na któryś z albumów macierzystej formacji Duchów.
Psychodelia znów powraca w „Prośbie”, mimo nieomal wojskowego rytmu werbla jest to bardzo sentymentalna piosenka. Art-folkowe solo z niesamowitymi, rozedrganymi skrzypcami Michała Jelonka, to prawdziwy smaczek tej kompozycji.
Piosenka zatytułowana „Duchy” powinna być w zamyśle manifestem zespołu. Jeśli tak jest, to rzeczywiście nad tą muzyką unosi się duch Stachury, bo mimo basowych partii niemal jak z Red Hot Chilli Peppers, dominuje tu poetycka parabolizacja.
„Kołysaneczka” to piosenka która niesie nas do krainy łagodności, jednak już przy tej piosence można powiedzieć, że Dychy starają się wypracować własne brzmienie. Dotyczy to zarówno instrumentów, jak i harmonii wokalnej. Łagodnościowy klimat, ale dodatkowo okraszony jeszcze poezją górskich trampów pojawia się w piosence „Trzy Panny”. Trzeba przyznać, że ta opowieść o Bieszczadach, Tatrach i Karkonoszach ma swój urok.
Nieco szybszy od poprzedniczek utwór „Dla nikogo” wciąż pozostaje w nostalgicznej barwie, jest tu jednak zdecydowanie bardziej folk-rockowy klimat. Szybsze rytmy dominują też w „Pyzie”, choć tam mamy do czynienia raczej z nawiązaniami do starego rock’n’rolla.
Turystyczno-poetycki klimat wraca w „Mikaszówce”, to piosenka o miejscu, gdzie czas się zatrzymał. I tak jest też ta piosenka, to po prostu ballada w starym stylu, choć dość nowocześnie zaaranżowana. W klasycznej tonacji utrzymana jest też „Rozmowa z synem”, spokojna, osobista i bardzo ładna.
„Oto noc” należy do najciekawszych utworów na całej płycie. Ma na dodatek spory potencjał radiowy i mógłby prawdopodobnie z powodzeniem dać sobie radę na komercyjnych listach przebojów.
Od początku znajomości z płytą Duchów humorystyczna kompozycja „De gustibus non disputante est” była dla mnie zagadką. Z jednej strony to bardzo przewrotna piosenka, z drugiej nie mam pewności, czy taki akcent pasuje do albumu nastrojowego, jakim jest pierwszy krążek Duchów. Ta piosenka pewnie lepiej zabrzmiałaby na którejś z płyt Orkiestry Dni Naszych, gdyż tamta kapela gra znacznie bardziej różnorodnie.
Zamykający płytę utwór „Życzenie”, to swoiste podsumowanie albumu. Piosenka o domu, z nieco świątecznym nastrojem, piękną, choć prostą partią skrzypiec Jelonka – taka w dużym podsumowaniu jest przecież ta płyta.

Rafał Chojnacki