To płyta w której zakochałem się od pierwszego wejrzenia. Mieszanka brzmień francuskich, bretońskich i grania w stylu French Canadian, podbarwionego motywami podsłuchanymi od folkujących kolegów z Irlandii i Szkocji – to świetna wizytówka grupy. Trochę tu akustycznego folk-rocka i całkiem tradycyjnego brzmienia, na dodatek wszystkie piosenki są świetnie zaśpiewane.
Muzycy nie wstydzą się tak niefolkowych instrumentów, jak fortepian i łączą jego brzmienie z akordeonem i lirą korbową. Świetnie zdaje to egzamin zwłaszcza w kompozycjach instrumentalnych. Potrafią też zaśpiewać piękną pieśń zupełnie a capella.
„Dans les airs” to trzeci album kanadyjskiej grupy i słychać na nim, że czwórka muzyków nie tylko doskonale się bawi, ale też wie jak tą zabawą zarazić słuchacza. Mają własne brzmienie, są ciekawi i oryginalni – czegóż chcieć więcej?

Taclem