Eric Bogle, mieszkający w Australii bard, to jeden z najbardziej niestrudzonych folksingerów, jakich znam. Pochodzący ze Szkocji muzyk, którego przebój „And The Band Played Waltzing Matilda” znany jest nie tylko miłośnikom folku, ale też szeroko pojętej muzyki popularnej, wciąż nagrywa i wciąż pisze dobre piosenki. Potwierdza to fakt, że wśród artystów wykonujących jego utwory znaleźli się między innymi tacy wykonawcyn jak June Tabor, The Men They Couldn’t Hang, The Clancy Brothers, Liam Clancy, The Pogues, De Dannan, Dropkick Murphys i Billy Bragg.
„The Dreamer” to piętnasta płyta w dyskografii Erica, nie licząc oczywiście składanek i wydawnictw koncertowych. Album składa się niemal wyłącznie z autorskich kompozycji Erica, w których z powodzeniem udaje się łączyć szkockie pochodzenie, poetycką wrażliwość i australijską rzeczywistość. Mimo że w notkach do piosenek artysta zaznacza, że nie uzurpuje sobie prawa do oceny sytuacji, a jedynie widzi otaczający go świat z perspektywy mieszkającego na antypodach Szkota, to wydaje się, że w wielu miejscach dokonuje bardzo trafnej analizy sytuacji.
Eric Bogle nie ucieka od aktualnych tematów, takich jak: wojna w Iraku w „Bringing Buddy Home”, ekologia („Someone Else’s Problem”) czy problemy australijskich aborygenów („Lost Soul”). Artysta zdaje sobie sprawę, że jest uważany za marzyciela, człowieka, których chce swoimi piosenkami zmienić świat. O tym właśnie opowiada tytułowa piosenka „The Dreamer”, która jednak jest pełna wiary w sens pracy folksingera.
Na tej płycie we wszystkich utworach dzielnie wspiera Erica przyjaciel – John Munro – oraz zaproszeni muzycy, dzięki czemu całość nabiera pełniejszego, zespołowego brzmienia. John Munro, którego płytę „Plying My Trade” niedawno recenzowaliśmy, przyniósł do studia i zaśpiewał jedną ze swoich piosenek. To „Snowdrop”, piękna ballada o rosyjskich bezdomnych.
Eric zapowiedział niedawno, że kończy karierę estradową. Trudno mu się dziwić, ma 65 lat i większość życia spędził na folkowych scenach. Mam jednak nadzieję, że czasem jeszcze uraczy nas płytą. Choćby taką jak ta.

Taclem