Punk-folkowa grupa Perfect, dowodzona przez Jamie Clarke’a, dawnego gitarzystę grupy The Pogues, nie potrafi się najwyraźniej pozbyć brzemienia tej klasycznej grupy. O ile normalny jest, że na koncertach zespołu można usłyszeć żelazne utwory z repertuaru Poguesów – Jamie grał je przecież na koncertach tej formacji podczas trasy promującej płytę „Pogue Mahone” – o tyle dziwi fakt, że na każdej z płyt Perfectu, zarówno koncertowych, jak i studyjnych, znajdują się przeboje tej formacji w nowych wersjach. Nawet cover The Clash („I Fought The Law”) to piosenka wykonywana przez Pogues na koncertach. Szkoda, gdyż grupa Jamiego ma sporo swoich utworów, które brzmią bardzo ciekawie.
O ile „Psychic TV” zaaranżowano na dość typową piosenkę celtycko-pubową, to już następny utwór – „Hippies/A Girl In Danger”, dzięki wschodnioeuropejskiemu klimatowi brzmi zupełnie inaczej. Ta muzyczna wycieczka to dla mnie spore zaskoczenie, na dodatek bardzo pozytywne. Mimo że piosenka zaśpiewana jest po angielsku, to ma swój wyjątkowy urok.
Surowe brzmienie „Adorable”, to już zupełnie inne granie, przypomina raczej lekkiego punka, opartego na clashowym korzeniu. Banjo i inne folkowe wstawki to tylko uzupełnienie. Do irlandzkich klimatów wracamy w instrumentalnym „Crazy Daisy Boogie”.
Klimat rodem z płyty „Pogue Mahone”, na której mimo braku Shane’a MacGowana zespół złapał wiatr w żagle, wraca teraz w utworze „True”. Z kolei „Lichtensteiner Polka”, choć zapożyczyło wstęp i refren z poguesowskiej „Fiesty”, to w niemieckojęzycznej wersji Perfectu utwór ten brzmi, jakby nigdy nie opuszczał Bawarii.
„Big Mac” to prosty rock’n’roll, podbarwiony folkiem. Chyba właśnie w takiej muzyce grupa Jamiego odnajduje się najlepiej.
Tak jak powiedziałem, covery The Pogues tym razem omijam, choć zagrane są wyraźnie z przymrużeniem oka. „You Drove Me To It” to płyta na tyle ciekawa, że warto czekać już na kolejną, licząc jedynie na to, że tym razem Jamie postawi na swoje piosenki.

Taclem