Tytuł płyty doskonale oddaje ducha zarejestrowanej tu muzyki. Amerykańska grupa Colcannon, która zauroczyła mnie swego czasu albumem „Corvus”, jako następną w kolejności zarejestrowała właśnie tą płytę.
Kiedy przy kompozycjach na płytach folkowych widnieje tylko prosty skrót „Trad.”, wiemy że jest to utwór tradycyjny, to znaczy że informacje o jego autorze zaginęły gdzieś z czasem. Zdarza się oczywiście, że w starych dokumentach możemy odszukać autorów, ale zwykle takie kompozycje uważa się po prostu za własność publiczną. Z takich właśnie melodii i piosenek zespół Colcannon ułożył swoją nową płytę.
Poznałem już tę grupę na tyle, by wiedzieć, że na ich albumach nie powinienem się spodziewać wyświechtanych w setkach pubów evergreenów. Jednak album ten i tak zaskoczył mnie mnogością tematów, których nawet mgliście nie kojarzyłem. I to wszystko nadchodzi ze strony zespołu pochodzącego zza wielkiej wody.
Mimo że w przypadku tej płyty nie uda mi się pochwalić Micka Bolgera jako kompozytora, to jednak wciąż dysponuje świetnym folkowym głosem, jakiego nie powstydziliby się najlepsi irlandzcy śpiewacy. Tu na dodatek śpiewa sporo w języku gaelickim, co dodaje jego tonom niesamowitych – niespotykanych przy angielskich tekstach – wibracji i brzmień.
Muzycy Colcannona, to doświadczona załoga. Nic dziwnego, „Trad.” to już ich szósta płyta. I bynajmniej nie zamierzają na niej poprzestać.

Taclem