O łódzkim trio Flash Creep napisano już wiele mądrych słów. Większość opinii, z jakimi się zetknąłem zanim trafiła do mnie płyta tej grupy, podkreślała poetyckość tekstów i wysoki kunszt wykonawczy.

Coś w tym jest, zwłaszcza jeżeli posłuchamy dwóch pierwszych, bardzo „sennych” tematycznie utworów („Nirwana” i „Sen”). Co ciekawe, brzmią one wyjątkowo spójnie, choć pierwsza kompozycja to utwór z muzyką Maćka Łuczaka, a druga jest przeróbką piosenki napisanej przez Sinead Lohan. Pierwotna wersja znalazła się na albumie autorki zatytułowanym „No Mermaind”, ale bardziej znana jest wersja grupy Nickel Creek z płyty zatytułowanej po prostu „Nickel Creek” – do tej ostatniej nawiązuje aranżacja Flash Creep.

Kolejne utwory również trzeba rozpatrywać w parze. Są to „Blues o Julce Piegowatej” i „Tawerna Pod Dorodną Flądrą” – dwa portowe bluesy Janusza Sikorskiego. Czuć tu folkowy feeling (mandolina i skrzypce), ale czasem jest znacznie więcej bluesa (gitara akustyczna i elektryczna w „Bluesie o Julce…”, a przede wszystkim wokal Maćka).

„Cukier w ładowni” to znów zupełnie inna historia. Polski tekst do tradycyjnej melodii napisał Grzegorz Majewski z Pereł i Łotrów Shanghaju. Aranżacja wpisuje się w bluesowy klimat, ale to znacznie bardziej amerykańskie, właściwie to bardzo czarne, brzmienia. Są takie miejsca w amerykańskiej muzyce, gdzie nie da się oddzielić folku od bluesa. Stamtąd właśnie wywodzi się brzmienie „Cukru”.

Piosenka „Ja wiem” to znów ukłon w kierunku trzeciej płyty Nickel Creek. Trzeba przyznać, że te utwory doskonale Flash Creepom wychodzą. Swoją drogą, ciekaw jestem co na taki „progressive bluegrass” powiedziałaby nasza rodzima scena country.

Podobnie jak w przypadku piosenek „Nirwana” i „Sen”, tak „Ja wiem” świetnie splata się z „Odyseją”, gdzie znów za kompozycję odpowiada Maciej Łuczak.

Skoro już jesteśmy przy parach, to można dokonać tu pewnego skoku i wymienić razem dwa instrumentalne utwory, czyli „Mróz” i „Pierwszy Maj”. Bardzo ładnie zaaranżowane – do tańca i do posłuchania. Miła chwila wytchnienia między piosenkami. Zwłaszcza że teksty w piosenkach Flash Creep to coś więcej niż tylko słowny wypełniacz, rzeczywiście trzeba się w nie wsłuchiwać, by w pełni ogarnąć strukturę utworów.

Do piosenek wracamy przy utworze „Zimny podmuch”. Piękny zimowy pejzaż wymalowany tekstem Mariusza Bartosika został świetnie uzupełniony melodiami napisanymi przez Izę Puklewicz i Maćka Łuczaka. Iza i Maciek są też autorami kolejnej piosenki, zatytułowanej „Życie na pół”. To jedyny utwór zagrany w zupełnie innym klimacie, bliżej stąd do leniwej bossa novy (basowe brzmienia i bębenek w tle dodają takiego właśnie klimatu), co prawda skrzypce grają ostro i z folkowo-jazzowym feelingiem, ale faktem jest, że tym utworze grupa brzmi nieco inaczej niż na reszcie płyty. Mnie osobiście mniej odpowiada takie oblicze zespołu, ale zdaję sobie sprawę, że wykonawczo wciąż stoją tu na wysokim poziomie.

Idąc dalej znów możemy mówić o parze piosenek – to powroty do patentów już znanych z tej płyty. Piękna ballada „Jak drzewa”, to piosenka z bogatego repertuaru utworów Janusza Sikorskiego. W odróżnieniu od dwóch poprzednich piosenek mniej w niej bluesa, a w aranżacji Flash Creepów pobrzmiewa klimat bliższy amerykańskiej balladzie folkowej. W tym kontekście kolejny powrót również ma wspólny z poprzedzającą go piosenką sens. Kolejnym tematycznym powrotem jest bowiem ponowne nawiązanie do repertuaru współczesnych wykonawców amerykańskich. Tym razem żywiołowa piosenka „Złość” jest polską wersją utworu „Take Me For Longing” z płyty „New Favorite” nagranej przez Alison Krauss z grupą Union Station. Alison była również producentką płyty „Nickel Creek”, wszystko więc wydaje się być na swoim miejscu. Dodatkowym atutem jest tu ciekawie wkomponowane brzmienie banjo, na którym zagrał Paweł Hutny z grupy Drake.

Buntownicza piosenka „Żegnaj mała” to popis Maćka, który do tekstu Elżbiety Stołowskiej (autorki również kilku innych zawartych na tej płycie tekstów: „Nirwana”, „Odyseja”) napisał agresywną, ostrą melodię. To kolejne nieco inne oblicze Flash Creep, tym razem jednak znacznie bardziej spójne z resztą utworów na płycie.

Po wspomnianym już instrumentalnym „Pierwszym Maju” otrzymujemy ostatnią piosenkę. Myślę, że dla wszystkich, którzy znali Józka Kanieckiego, zadedykowany mu utwór „Dziwny skrzypek” (ponownie z tekstem Mariusza Bartosika) to piosenka wyjątkowa. Podkreśla to udział w tym nagraniu Krzysztofa Janiszewskiego i Mariusza Wilke, muzyków związanych z formacją Smugglers, macierzystym zespołem Józka. Dzięki ich udziałowi i wsparciu perkusisty Leonarda Jakubowskiego „Dziwny skrzypek” ma w sobie coś z magicznych przestrzeni folk-rockowego Fairport Convention. Czuć to zwłaszcza gdy gdzieś tak w trzech czwartych utworu solówka mandoliny przechodzi w solówkę skrzypiec… Potem refren z elektryczną gitarą w tle. Jestem pewien, że Józek chciałby nagrać z grupą Flash Creep tę piosenkę i podejrzewam, że podsłuchuje ich ilekroć ją grają…

Jako że dane było mi posłuchać swego czasu kilku oddalonych od siebie w czasie występów Flash Creep, to stwierdzam, że płyta stanowi najsensowniejsze rozwinięcie artystycznego przedsięwzięcia zapoczątkowanego jeszcze wcześniej niż dziś artyści to przyznają. Od zwykłej odskoczni trójki muzyków grupy Cztery Refy projekt ten doszedł do momentu, kiedy jest prawdziwym zespołem. To słychać!

Pamiętam jak w 2005 roku, po otrzymaniu przez Flash Creep nagrody za najlepszy debiut na krakowskim „Shanties”, pytałem Jerzego Rogackiego: „Dlaczego nie wydał jeszcze ich płyty?”. Prosta odpowiedź wówczas mnie zaskoczyła. Powiedział, że muszą jeszcze trochę poczekać. I miał rację. Podejrzewam, że wtedy nie nagraliby takiej płyty jak „Sen”. Trzy lata grania wspólnych koncertów, z takim, a nie innym repertuarem, procentują w postaci tego krążka. Jednego z najlepszych folkowych albumów na scenie szantowej.

Taclem