Dick Miles to artysta praktycznie w Polsce nieznany. Dorastał w angielskim Suffolk, a obecnie mieszka w południowo-zachodniej Irlandii, gdzie stara się zgłębiać lokalne brzmienia i tradycje, zwłaszcza dotyczące jego ukochanego instrumentu – koncertiny.
Album „Nautical and…” to rezultat kilku ostatnich lat pracy Dicka, który odkrył również swoją kolejną pasję – pisanie i zbieranie mało znanych piosenek opartych na stylistyce morskiej. Dominuje tu podstawowy skład: wokal, koncertina i gitara, a w nagraniach wspierali Dicka Cathy Cook i Dave Howard.
Zaczyna się jednak od nowej aranżacji stosunkowo mało znanej tradycyjnej pieśni „Do me Amma” (temat ten bywa też czasem prezentowany jako „Jack the Jolly Tar”), wprowadza nas ona w spokojne klimaty, nieco kojarzące się z co bardziej surowymi pieśniami naszych rodzimych Czterech Refów.
Pierwszą autorską piosenka w zestawie jest stylowo brzmiąca „The Sailor’s Dream”, w której pobrzmiewa lekkie echo walczyka.
Kolejna tradycyjna kompozycja, to „Johnny Come Down to Hilo”, którą w Polsce dobrze znamy z wersji Starych Dzwonów. „The Boys of Killybegs” Tommy’ego Makena też już się w Polsce pojawiło, choć warto zwrócić uwagę na to, że Dock i jego przyjaciele wykonują wszystkie te pieśni wyjątkowo wiernie. Choćby dlatego warto posłuchać takich ciążących ku tradycji wersji.
„Lord Franklin” nie należy u nas do popularnych pieśni, choć zdarzało mi się już słyszeć ją na szantowej scenie. To jednak wciąż klasyk warty spopularyzowania. Znamy za to dobrze „Banks of Sacramento”. Na popularyzację czeka też inna stara piosenka, mowa tu mianowicie o „The Dockyard Gate”, wpasowującej się doskonale w klimat folkowych pieśni z portu. Podobnie jest z piękną balladą „The Streams of Lovely Nancy”.
Lubię pieśni morskie śpiewane solo przez wokalistę, bez towarzyszenia zespołu czy chóru. Zwykle są to porywające opowieści. Tak jest z przedstawioną tu pieśnią „John Phillip Holland”.
Kolejne odkrycie Dicka, to nieznana u nas piosenka „A Fair Maid Walking”. „Adieu Sweet Lovely Nancy” to już inna bajka – znamy tą piosenkę z wykonania Czterech Refów z Kenem Stephensem. Utwór ten kariery w Polsce również nie zrobił, może więc pora i jego przypomnieć.
Związki między pieśniami górniczymi i marynarskimi pojawiają się gdy węgiel trafia na statki. Nic więc zatem dziwnego, że w ślad za nim na morze trafiają piosenki, w których jako ładunek pojawia się właśnie czarne słoto. Tak jest właśnie w tradycyjnym utworze „Coil Away the Trawl Warp” (częściej nazywanym po prostu „The Smacksman”).
Spopularyzowana przez Boba Harta pieśń „Cod Banging” w wersji Dicka Milesa i jego przyjaciół nabiera wyjątkowo archaicznej formy. Tak mogła być wykonywana sto lat temu.
Jako że żeglarze lubią czasem popląsać, a muzyk będący na tej płycie gospodarzem gra na koncertinie, to nie bez powodu znalazły się tu tańce. Konkretnie są to dwie wiązanki: „Hornpipe Set” i „Jig Set”, przedzielone trzema piosenkami. Wśród tych piosenek znajduje się między innymi „Gallant Frigate Amphitrite”, utwór znany dość dobrze sympatykom wspominanych już Czterech Refów. Co ciekawe Wersja Dicka jest jeszcze bardziej surowa, niż polskie „W drodze na Horn”. Trzeci „instrumental”, to melodia zatytułowana „The Blackbird”. Następująca po nim pieśń „Bunclody” to jedna z najbardziej znanych swego czasu ballad na naszej scenie żeglarskiej. Obecnie rzadko ją słychać, tym bardziej miło, że dzięki tej płycie przypomniałem sobie o niej.
Warto zatrzymać się na chwilę przy czwartym utworze instrumentalnym. „Cape Clear”, to łagodna melodia, która niesie się spokojnie, przynosząc wyciszenie i ukojenie. To muzyka, która może zabrzmieć nad ranem w tawernie. Cicho, spokojnie tak, aby nie budzić zmęczonych żeglarzy…
Dick czeka w Polsce na odkrycie. Ciekaw jestem która kapela pierwsza sięgnie po jego piosenki. No i oczywiście warto byłoby go zobaczyć w Polsce.
Inne morskie nagrania Dicka znajdują się na płycie „Around The Harbour Town”, którą postaram się Wam wkrótce zaprezentować.
Obie warte są nie tylko posłuchania, ale i eksploracji pod kątem poszukiwań twórczych.

Taclem