Pierwszy kontakt z grupą Bellowhead był dla mnie nieomal szokiem. Pisze „nieomal”, bo w końcu słyszałem już nie jedno i samo wykrzystanie nietypowego dla jakiejś muzyki instrumentarium nie może mnie aż tak zaskoczyć. Jednak Bellowhead to coś więcej, niż podmiana instrumentów, to nowy pomysł na granie muzyki folkowej z Wysp Brytyjskich. Tytuł albumu też jest bardzo dobrze trafiony, gdyż „Burlesque” brzmi momentamoi bardzo teatralnie, sporo tu również charakterystycznej dla burleski przesady i przerysowania. Wszysto jednak jest najwyższej jakości.
Nie spodziewałem się, że tak można zaaranżować utwory takie jak „Flash Company” czy „Fire Marengo” – znane rónież u nas, a jednak tak odmiennie wykonane.
Zaskakuje już „Rigs of the Time”. Kolejne utwory pozwalają nieco oswoić się z tą stylistyką. Dominujące nad wszystki instrumenty dęte (wizytówka zespołu), to w końcu dość niespotykana sprawa w angielskim folku.
Czasem wydaje się, że zespół powraca do bardziej tradycyjnych patentów. Tak jest choćby w przypadku pięknych ballad „Across The Line” i „Courting Too Slow”. Nic w tym dziwnego, w końcu dwójka muzyków Ballowhead – John Spiers i Jon Boden – to jeden z najciekawszych obecnie duetów folkowch na brytyjskiej scenie. Słychac tu z resztą bardzo dużo szacunku dla tradycji. „One May Morning Early” to właśnie taki ukłon, czy może nawet hołd dla angielskich pieśni.
Mimo że sporo tu teatralnego zacięcia, to wciąż uderza świeżość pomysłu na granie, jaki pojaiwa się w przypadku Bellowhead. Nowocześnie, a może nawet nieco alternatywnie brzmiące utowry mają jednocześnie swój wyjątkowy charakter. Nie ma raczej możliwości, byśmy pomylili ich obecnie z innym zespołem.

Rafał Chojnacki