Zawsze uważałem Mary Chapin Carpenter za jedną z młodych boginek amerykańskiego folku. Pamiętam doskonale piosenki w jej wykonaniu, które emitował kiedyś w radio Wojtek Ossowski. To było coś.
Podchodząc do płyty „Stones In The Road” spodziewałem się nieco bardziej celtyckich dźwięków – takie bowiem znałem z radia. Okazało się że to raczej płyta w nieco innym, bardziej balladowym klimacie. Jednak elementy muzyki celtyckiej oczywiście są – nic dziwnego, producentem jest tu przecież sam wielki Paul Brady.
„Stones In The Road” to przede wszystkim zbiór doskonałych piosenek, choć najbardziej podobają mi się tu ballady, to nie pogardzę czasem czymś ostrzejszym. Dlatego też jest to płyta, do której lubię wracać.

Taclem