Esma Redzepova urodziła się 8 sierpnia 1943r. w Suto Orizari, wiosce gdzie Emir Kusturica kręcił „Czas Cyganów”. Pochodzenie społeczna ma dość niewyszukane, jej ojciec zarabiał na życie imając się różnych zajęć, śpiewał, grał, był portirerem, i… czyszcibutem. Zaznała jako dziecko biedy, ale i prześladowań na tle rasowym – matka była Turczynką, Muzełmanką a ojciec serbskim Katolikiem. W jej domu zawsze było dużo muzyki, którą wprost nasiąkła. Już jako mała dziewczynka wykazywała się dużym talentem wokalnym, ale czy to dziwne dla dziecka cygańskiego? Później z resztą na pytania dziennikarzy ile dla niej znaczy śpiewanie odpowiadała: „Śpiewanie jest dla mnie jak chleb, jak słońce, jak woda, nie da się bez nich żyć”.
Po raz pierwszy przez słuchaczy została zauważona, gdy miała 11 lat; dwa lata później wygrała konkurs muzyczny organizowany przez lokalną rozgłośnię w Skopje i dzięki temu znalazł się rok później na konkursie młodych talentów, na którym dostrzegł ją kompozytor Stevo Teodosievski. Jej kariera ruszyła z kopyta, w 1961r. Esma zanotowała pierwszy występ w telewizji, zaczęła nagrywać piosenki do filmów, a także „bawić się w aktorstwo” (min. wzięła udział w „Sing Macedonia” – filmie dokumentalnym). Publiczność międzynarodowa zaczęła się nią interesować po koncercie w hali Olympia w Paryżu w 1966r.
W 1968r. Rodzepova zmieniła stan cywilny, wychodząc za… Stevo Teodosievskiego. Życie muzyków bywa burzliwe, bo to ludzie pełni namiętności, a w tym przypadku do czynienia mamy chyba z przewrotnością losu, bo małżeństwo przetrwała dokładnie jeden tydzień. Owa niezwykła para założyła wspólnie zespół „Esma Ensemble Teodosievski”, z którym zjeździli chyba cały świat, koncertując i w wielkich salach koncertowych światowych metropolii (Nowy Jork, Sydney, Londyn, Paryż, Wiedeń) i w małych wioskach zagubionych w świecie (Kuwejt, Indie, Pakistan, Meksyk). Grali i dla sławnych i bogatych jak i dla biednych, często angażowali się w koncerty charytatywne. Ich zespól grał głównie muzykę macedońskich cyganów, ale usłyszeć w ich graniu można było nuty z całych Bałkan, a także pobrzmiewające odległym echem dźwięki z Indii, Hiszpanii czy Iranu.
Esma zaczęła żyćw dostatku i jej życie w niczym chyba nie przypominało ubogiego dzieciństwa, ale nigdy nie zapomniała skąd pochodzi i jak ciężko jest biednemu dziecku na świecie. Czterdziestu siedmiu cygańskim sierotom, zapewniła wikt, opierunek i solidne wykształcenie, niektórzy z jej wychowanków zostali muzykami i razem a nią jeżdżą po świecie (np. Medo Chun grający na klarnecie). Dodatkowo piątkę kolejnych sierot przyjęła pod swój dach i je wychowała; nigdy nie dane jej było powić własnego potomka. Razem z Teodeosievskim założyli szkołę muzyczną w swoim domu. Działalność muzyczno-edukacyjną kontynuowała po śmierci Steva w 1997r.
W Macedonii mówi się o niej „Królowa Cyganów”, po raz pierwsze to określenie nadano Redzepovej na Pierwszym Światowym Festiwalu Muzyki Romskiej w Indiach w 1976r.; oraz… „nasza druga Matka Teresa”. Sama jest jedną wielką „instytucją charytatywną”. Wspiera Gypsy World Organisation, Macedonian and World LIONS Organisation , około pięćdziesięciu pozarządowych organizacji humanitarnych, feministycznych, pokojowych i działających na rzecz tolerancji. Została obdarzona nagrodą UNICEF oraz mianowana do Pokojowej Nagrody Nobla w 2002r. mówiła wówczas: „Daj Boże. Gdyby to się przydarzyło, byłaby to wówczas nagroda dla całych Bałkan, a nie tylko dla mnie”.
W swojej długiej muzycznej karierze dała około 15000 koncertów, z czego 2000 to koncerty charytatywne, o swojej kondycji przy tak intensywnym trybie życia (np. w 2001r. dała 240 koncertów) mawia: „Śpiewam dobrze, bo trzymam się dobrze, nie palę, nie piję. Mam dobre geny jak cała moja rodzina”. Dwa jej wydawnictwa zyskały miano platynowych płyt, 8 złotych i 8 srebrnych. Wydała 108 singli, 20 albumów, 32 kasety. Typowe instrumenty jej towarzyszące to skrzypce, akordeon i klarnet. Do największych romskich muzyków zalicza Lilianę Petrovic, Vidę Pavlovic i Muharema Serbezovskiego.
I jeszcze jeden cytat na zakończenie: „Smutno mi, że do tej pory nie pojawiła się moja następczyni. Romskie dziewczyny słabo śpiewaja, ale nie dlatego, że mają słabe głos. Wstają rano (…) i bawią się w śpiewanie myląc tę zabawę z poważną profesją”.

Monika Kuś