Dobrze wspominana przeze mnie płyta „Run Away” grupy Celtic Hangover ma swojego następcę. Ów album wydaje się jednak krokiem uczynionym wstecz. Celowo piszę „wydaje się”, a nie „jest” – wrażenie to bowiem mija.
O sile „Run Away” świadczyły autorskie kompozycje, których tu jest niewiele. Zespół sięga za to po większą ilość standardów, grając je na swój sposób. Słychać, że sporo pracowali przy tych utworach, jednak wiele smaczków zabija tu jakość nagrania. „Drink Up” jest bowiem płytą koncertową i to należącą do rzadkiego gatunku albumów, które nie są później poprawiane w studio. Brzmienie jest jednak momentami bardzo kiepskie, zwłaszcza, że akustyczny, folk-rockowy dźwięk w wersjach koncertowych przechodzi czasem w bardzo ostre granie. Dla słuchaczy, którym spodobała się płyta „Run Away” krążek „Drink Up” może być czasem nieco szokujący. Spodoba się jednak na pewno miłośnikom żywiołowych kawałków, zwłaszcza, że jest to granie z masą dobrych pomysłów.

Taclem