Co ma ze sobą wspólnego tradycja cygańskiego grania z Bałkanów z argentyńskim tangiem? Okazuje się, że całkiem sporo, co postanowił nam udowodnić angielski zespół Zum. Jest tu cygański ogień, który tryska spod skrzypiec Adama Summerhayesa i jest bardzo argentyńskie granie akordeonu Eddiego Hessiona. W to wszystko wplata się nagle jazzowy fortepian Dave`a Gordona. I wówczas robi się na prawdę ciekawie. Skład zespołu uzupełniają Johnny Gee, grający na kontrabasie i wiolonczelista Chris Grist.
Repertuar grupy, to głównie autorskie kompozycje, w które czasem wpleciono coś z klasyki. Oprócz tego wspierają się twórczością Astora Piazzolli, przy czym utwory mistrza upodobniono aranżacyjnie do reszty płyty.
Pod względem artystycznym jest to bardzo udany album. Czasem jednak może się okazać, że ciągoty kombinatorskie zawiodły muzyków za daleko. To jednak rzadkość.

Taclem