Pierwszy album z serii „American Recordings”, to właśnie taki Johnny Cash, jakiego wszyscy kochali – liryczny czasem dziki, ale przede wszystkim doskonale panujący nad słuchaczmi. Ta gitara i ten głos, to właśnie wizytówka największej ikony muzyki country. Byli tacy, którzy z nim się ścigali, jak choćby jego dobry kumpel, Willie Nelson, jednak teraz już wiemy dokładnie, że Cash był jedyny. Był dla amerykańskiego folku i country tym, czym dla rock`n`rolla stał się Elvis Presley. Różnica jest taka, że pozujący we wczesnych latach na łobuza Król z Memphis skończył w luksusie, obezwładniony przez dekadencję, zaś Cash, Facet w Czerni, który był w młodości drobnym przestępcą, przeszedł niesamowitą drogę i gdy odszedł, wszyscy w zadumie pochylili głowy.
Owszem, przez lata Cash się zmienił. „American Recordings I”, to przecież zbiór folowych ballad, bardzo surowo zaśpiewanych i zagranych. Gdzie „The Ring of Fire”? Gdzie inne żywiołowe kawałki? Cóż na nie zawsze znajdzie się miejsce na albumach składankowych. Tu mamy nagrania, które sam Cash chciał zarejestrować. I duża w tym zasługa producenta, który zostawił artystę w studio i pozwolił działać.
Być może dzięki takiemu zabiegowi mamy tu np. piękną modlitwę „Why Me Lord?”, nie wiadomo, czy znalazłoby się na nią miejsce na innej płycie artysty.
Już na pierwszej części amerykańskiej serii mamy covery. Wcześniej też sie to zdarzało, ale nie były to nawiązania tak odważne i zaskakujące. „Thirteen” to piosenka napisana przez Glena Danziga, mrocznego rockowca, ex-fronatmana grupu The Misfits. Autorem „The Beast in Me” jest Nick Lowe. Z kolei wspomniane już „Why Me Lord?” napisał Kris Kristofferson – to jedna z najmniej zaskakujących przeróbek na płycie. Wśród tych bardziej zaskakujących na pewno są „Bird on a Wire” Leonarda Cohena i „Down There by the Train” Toma Waitsa. Artyści tego formatu, co Cash rzadko sięgają po utwory młodszych kolegów. Okazało się jednak, że Cash nie tylko przyswoił te utwory, ale wykonał je tak, jakby śpiewał je całe życie. A przecież nie są to wszystkie nagrane na tej płycie przeróbki. Poza tym są tu również nowe utwory autorstwa samego wokalisty.
„American Recordings” to płyta, która była powrotem Casha na listy przebojów. Znacznie spokojniejszy niż kiedyś okazał się znów atrakcyjny dla publiczności. Tym razem to nie siła głosu, czy energia, a życiowa mądrość płynąca z nagranych przez niego piosenek.

Taclem