Wesołą historią o syrence zaczyna swoją płytę duńska grupa Swot Guld. Irlandzko-skandynawskie granie to ich domena.
Duńczycy brzmią nieco podobnie do holenderskiego zespołu Irish Stew. Być może dlatego, że Klaus Thomsen ma nieco podobny głos do Johana Juckersa. Również samo granie, inspirowane pubowymi klimatami, zbliża do siebie te dwie grupy.
Kolejne podobieństwo polega na tym, że muzycy obu kapel oprócz adoptowania na własne potrzeby irlandzkich i szkockich standardów, piszą własne piosenki. Repertuarowo rozróżnia ich jednak to, że Duńczycy czasem sięgają jeszcze po standardy country. Gdyby nie to byliby bliźniaczym zespołem Holendrów.
Niestety w odróżnieniu od Irish Stew grupa Swot Guld z każdym kolejnym utworem coraz bardziej nuży. Być może takie granie na żywo ma swój sens. Płyta jest jednak męcząca i nie wnosi nic nowego. Troszkę lepiej jest w przypadku utworów instrumentalnych, ale nie aż tak, by ten krążek uratować.

Taclem