Od pierwszych dźwięków można się zakochać. Siedem kobiet, piękne głosy, delikatny akompaniament i świetne piosenki, wybrane z przeróżnych ludowych tradycji. Jest Bułgaria, coś ze świata arabskiego, Indie i cała masa innych miejsc. Nawet Polska!
Największe wrażenie robią tu przeróbki tradycyjnych piosenek ze świata arabskiego w połączeniu z Indiami, świetna jest też aborygeńska „Heart Song”. Doskonale też brzmią rzeczy z Bułgarii – „More Zajeni Se Guro” i „Zashto”. Również popularne francuskie „Tourdion” zostało zaśpiewane na wysokim poziomie, podobnie jak hebrajskie „Hine Ma Tov”. Z olbrzymią ciekawością wysłuchałem też piosenki „Dwa serduska”, reprezentującej nasz kraj. Wyszła bardzo dobrze, nieco zaskakująco, ale chciałbym, żeby w takiej stylistyce ktoś nasze ludowe utwory śpiewał.
Nie za bardzo udała się za to wycieczki do Ameryki Południowej, choć brazylijską pieśń „Ile aye” połączono z delikatnym hip hopem, to nie wypada ona rewelacyjnie. Nieco lepiej poszło przy argentyńskiej „La Cumparsita”.
„Pleiades” to drugi album kanadyjskiej grupy. Jeśli miałby on rzeczywiście być sprawdzianem dla zespołu, to Madrigaia zaliczyła ten sprawdzian z bardzo wysoką oceną.

Rafał Chojnacki