Holenderską grupę Kalis pamiętają być może bywalcy festiwali szantowych na początku lat 90-tych. Wówczas formacja ta (używająca szyldu Kalis Folk) koncertowała również w Polsce. Obecny skład zespołu (jako Kalis Folk Rock) wciąż koncertuje i nagrywa nowe płyty.
„Kalis” to czwarty album Holendrów, ostatni w ubiegłym wieku. Na płycie tej muzycy zbliżają się do brytyjskich klasyków folk-rocka, takich jak Steeleye Span, czy Albion Band, słychać to choćby w „New York Galls” i „Colonel Robertson”. Zaangażowana politycznie „The world turned upside down” przynosi z kolei skojarzenia z Atillą the Stocbrokerem i jego interpretacją tego utworu.
Ciekawie brzmią piosenki „The Grass” i „Morgen”, będące zaśpiewanymi wierszami Emily Dickinson. Pierwsza jest po angielsku, druga zaś w rodzimym języku muzyków Kalisa, czyli bodajże po fryzyjsku.
Zupełnie inny klimat panuje w piosence „Hey baby, Quoi ca dit”, nawiązującej do stylu cajun. Z kolei ballada Micka Jaggera „Hang on to me Tonight” jeszcze nigdy nie brzmiała tak folkowo, jak na tym albumie.
Niezły album zespołu, na którym wiele osób w Polsce położyło już kreskę. Holendrzy nie pojawiają się u nas, stąd coraz częściej pojawiają się głosy, że już nie grają. Nic bardziej mylnego. Nie tylko grają, ale robią to całkiem nieźle.
Rafał Chojnacki

Dodaj komentarz