Te nagrania to spotkanie dwóch gigantów współczesnej francuskiej sceny folkowej. O ile Pol Huellou znany jest w Polsce z kilku występów (m.in z bębniarzem, Davidem Hopkinsem), to Myrdhin, jest u nas niemal nieznany. To nie dobrze, gdyż jest on legendarnym już dziś, bretońskim harfistą. Jeśli dobrze się wsłuchacie, możecie wyodrębnić jego partie m.in na płytach Afro-Celt Sound System.
Tym razem mamy jednak do czynienia z nagraniami nietypowymi, bowiem, jak już widać w tytule płyty, Huellou gra na japońskim bambusowym flecie o nazwie shakuhachi. Ma to wpływ nie tylko na brzmienie, ale również na repertuar. To, że celtyckie melodie zagrana na harfie i japońskim flecie zabrzmią inaczej niż zwykle – tego się mogłem spodziewać. Jednak kiedy usłyszałem pierwsze dźwięki „Kuroda Bushi”, czy też później „Ko Mori Uta”, moje zdumienie było spore. Są to bowiem japońskie melodie ludowe, w których swoistym novum jest z kolei harfa Myrdhina.
Album jest bardzo delikatny. Melodie, które powstały pod palcami obu grających łatwo dałaby się zaklasyfikować, jako tzw. muzyka relaksacyjna. Słychać tu jednak wybitnie różnicę, spowodowaną poziomem wykonawczym tych nagrań. Niewielu autorów z ogródka relaksacyjnego jest w stanie osiągnąć taki poziom.

Taclem