Po pierwszych oględzinach nowej płyty Jeffa Wilkinsona, stwierdziłem, że zapowiada się ciekawie. Kiedy krążek zakręcił się w odtwarzaczu, do mych uszu dotarły dźwięki folkowo-bluesowe.
Przyznam, że nieco mnie to zaskoczyło. Jednak już w drugim kawałku wszystko zaczęło się powoli zazębiac. Folk, rock, jakieś korzenie bluesa i to, co jest w ostatnich latach bardzo popularne za oceanem – alternative country, wszystko to znajduje się na „Landscape”.
Pojawiają się tu obok siebie z jednej strony skrzypce, mandolina, low whistle, banjo i bouzouki, z drugiej zaś elektryczna gitara, saksofon, organy Hammonda i perkusja. Dzięki temu brzmienie jest dość zróżnicowane.
Alternative country ma jedną podstawową zaletę, którą straciła już dawno główno-nurtowa muzyka country. Chodzi o ciągły rozwój. Twórcy tego coraz bardziej popularnego nurty mają wciąż nowe rozwiązania, łączą różne elementy z bogatego skarbca amerykańskiego i europejskiego folku.
Jeff Wilkinson to dość oryginalny twórca. Potrafi zarówno zmusić nas do przytupywania, jak i ukołysać nas spokojną folkową balladą.
Taclem

Dodaj komentarz