The Navigators, to zespół reprezentujący nurt alternative country, czyli amerykańską odpowiedź na folk-rocka, nie skażoną popową papką tzw. „coutry rocka”. The Navigators bliżej do Johnnyego Casha i Boba Dylana skrzyżowanych z The Pogues, niż do Gartha Brooksa.
Płyta „Glory, Glory”, to tylko sześć piosenek. Tylko sześć, ale za to wystarczająco dużo, by zrozumieć o co zespołowi chodzi.
„One Line Epitaph” to właśnie taki urockowiony Dylan. Jest tu świetna harmonijka ustna. Dalej, w „I See You Clearly” mamy trochę południowych gitar, ale to wciąż amerykański folk-rock w przybrudzonej nieco szacie. W brzmieniu jest też trochę starych Rolling Stonesów i the Waterboys, choć wątpię, czy to nawiązania świadome.
W balladzie „The River” odnaleźć można echa starych ludowych piosenek, amerykańskich historii rodem z czasów trampów. Z kolei „Blackout” to klimat starej, zadymionej knajpy. Piosenka ta świetnie wpisuje się w klimat alternative country. Do poprzednich skojarzeń dodałbym tu jeszcze Nicka Cave`a.
Piosenkę „Bow” rozpoczynają dźwięki banjo, mamy więc znów nawiązanie do amerykańskiej tradycji, tym razem instrumentalne. Póxniej pojawiają się tu jeszcze harmonia i slide guitar, jest więc dość tradycyjnie.
Na koniec mamy dość nowoczesną piosenkę, która jednak korzeniami tkwi w tradycyjnym bluesie. „I Can`t Breathe” to świetna piosenka do grania w radio.

Rafał Chojnacki