Młoda niemiecka kapela punk-folkowa raczy nas zestawem zywiołowo zaprezentowanych irlandzkich hitów. Instrumentalne melodie i ostre piosenki, to coś, co ucieszy ucho każdego fana takiego grania. Niemcom daleko do cięzkiego brzmienia Dropkick Murphy`s, co akurat można uznac za plus. Niestety, gdyby z kolei porównać FiddelalterMolk do klasycznych The Pogues, okazałoby się, że piosnierzy punk-folka byli mistrzami finezji. Z drugiej strony nie od dziś wiadomo, że punk, to nie łaskotki.
Trzeba przyznać, że momentami ta żywiołowośc doskonale maskuje braki techniczne zespołu. Niemcy są konsekwentni w tym co robią, grają ostro i z pasją. Czasem, kiedy na chwilę zwalniają, okazuje się, że mają też ciekawe pomysły na inne granie, ale to póki co rzadkość. Może wkrótce trochę ciekawiej będą grali. Póki co, nawet po wolniejszym momencie zaraz mamy galopadę, jak w serialu „Bonanza”.
Jeśli jesteście fanami szybkiego grania, to pewnie spodobają się wam takie songi, jak „Follow me up to carlow”, „Donald MacGillavry” i „Johnny i Hardly Knew Ye”.

Taclem