Niezbyt często zdarza się, żeby polskie kapele brały udział w międzynarodowych projektach, dlatego z zainteresowaniem przyglądałem się poczynaniom wrocławskiej Orkiestry Samanta, która przed festiwalem „Szanty we Wrocławiu 2005” zapowiedział wydanie płyty wspólnie z francuskim zespołem Les Dieses.
W recenzji debiutanckiej płyty Orkiestry napisałem, że grupa nagrała ją za wcześnie. Ale teraz to już nieco inny, bardziej doświadczony zespół. Nie dość, że grają i brzmią lepiej, to jeszcze dość spójnie z Francuzami. To spory atut, bo często takie projekty są nierówne.
Motywem przewodnim albumu jest podróż obu kapel do ziemi ich przyjaciół i wspólne tam przygody. Tytułową odyseję spinają piosenką „D`or ot d`ambre”, która w polskiej wersji nosi tytuł „Wrocławski Port”.
Na początek otrzymujemy piosenkę „Klipry”, niezły numer utrzymany w celtyckim, folk-rockowym stylu. Autorskie piosenki zarówno naszych rodaków, jak i Francuzów mają to do siebie, że brzmią bardzo stylowo.
Później pałeczkę przejmują Les Dieses, ich pierwszy utwór, to wspomniany „D`or ot d`ambre”, początkowo ballada, a później żywa piosenka z miękkim basem i świetnymi partiami skrzypiec.
„Ocean” Orkiestry Samanta również zaczyna się od skrzypiec. Znów jest dość ostro, widać, że Wrocławianie lubią szybkie piosenki. Specjaliści od języka polskiego mogli by zarzucić w tym utworze Alexowi, wokaliście Orkiestry, że akcent w tytułowym „oceanie” powinien padać na drugą, a nie na pierwszą sylabę, ale to raczej mało istotny detal.
„La St Glinglin”, to kolejna odsłona Francuzów, tym razem trochę bliższa orkiestrze, choć bez rockowej perkusji brzmi ona po prostu subtelniej.
„Pieśń Rybaka” to wreszcie folk-rockowa ballada. Okazuje się, że w takiej konwencji również nietrudno się Polakom odnaleźć. We francuskiej „Migrateurs” mamy do czynienia z podobną historią, choć tu dodatkowo skrzypce wprowadzają nas czasem w tempo irlandzkiego jiga.
Kolejny szybki kawałek, to „Flying Dutch”, z jednej strony to dobry utwór do zabawy na koncertach, z drugiej jednak zdarzają się tu Orkiestrze lepsze i to zarówno tekstowo, jak i muzycznie.
Ilekroć słucham piosenki „Le K.” nie potrafię powsztrzymać uśmiechu. Francuzi śpiewający o swoich przygodach w Polsce, a zwłaszcza o Agnieszce i Kasi, są po prostu szalenie sympatyczni. Nie wierzycie? Posłuchajcie koniecznie. Odpowiedź Wrocławiaków, to „Dziewczęta z La Rochelle”, jedyny na całej płycie utwór z tradycyjną melodia.
Ballada „L`autre monde” to przykład liryzmu, na jaki stać tylko kilka nacji na świecie. Francuzi są jedną z nich.
O kolejnym utworze – „Wrocławskim Porcie” – wspomniałem już powyżej. Muszę przyznać, że polska wersja śpiewanej wcześniej przez Francuzów piosenki brzmi po prostu ciekawiej. Może dlatego, że jest nieco bardziej bogata? Nie wiem, ale ba pewno miło się jej słucha.
Kończący płytę utwór „Valse Noire” to bardziej folk-rockowe oblicze Les Dieses.
Po kilkukrotnym przesłuchaniu tej płyty cieszę się, że coś takiego wpadło mi w ręce i żałuję, że nie widziałem występów obu grup, grających razem na żywo.

Taclem