Trudno merytorycznie recenzować takie składanki. Wydanie płyty takiej, jaką kiedyś były „Szanty dla Pajacyka”, a teraz „Szanty z Sercem” to projekty, któe służą słusznej sprawie i nie powinno się odrywać zawartośći muzycznej od przesłani. Tym razem przesłanie jest proste: pomóżmy profesorowi Zbigniewowi Relidze w budowie Polskiego Sztucznego Serca. Pod tym kątem wydanie tej płyty, to świetni pomysł.
A muzycznie?
Muzycznie jest dość różnie. Na przykład rozpoczęcie jest bardzo kiepskie. Znam piosenkę „Kurs na wstający dzień” z wykonań koncertowych i tam Prawy Ostry zawsze wykonywał ją lepiej. Studyjnie wyszło to po prostu o wiele gorzej. Mam nadzieję, że zmiany, jakie ostatnimi czasy zaszły w zespole pozwolą im na rozwój, bo zaprezentowana tu formuła wokalna jest chyba na wyczerpaniu.
Druga grupa na płycie, to Sąsiedzi i instrumentalny „Gilderoj”. Fajny folkowy numer – bez zastrzeżeń. Standard zatytułowany „Dziewczyna z Amsterdamu” to koncertowe nagranie Starych Dzwonów. Brzmią stylowo, jak za dawnych dni, słuchać tu, że to fachowcy w każdym calu.
Piosenka „Cejlon” grupy Pressgang to spora ciekawostka. Jedno z najlepszych nagrań na całej płycie. Nieco tajemnicze, orientalizujące, z dobrą grą perkusji. Na pewno będę się baczniej rozglądał za koncertami tej grupy.
Stara szanta ceremonialna „Stormalong John” w wykonaniu Pereł i Łotrów została dedykowana licealistom, którzy nie wrócili z wycieczki w góry. Samo wykonanie nosi typowe znamiona perłowego stylu.
Druga piosenka Prawego Ostrego pt. „Zemsta”, to autorskie podejście do tematu, który eksploatowała kiedyś tylko grupa Mietek Folk, a dziś również Róża Wiatrów i sporo innych młodych kapel. Jak dla mnie, to znacznie lepsza odsłona zespołu, niż prezentowana wcześniej „Kurs na wstający dzień”.
Zespół Yank Skippers wykonuje lubianą przez żeglarzy, choć zupełnie niemarynistyczną, ukraińską „Horyłkę”. Całkiem fajnie im to idzie, widać, że nie jest to tylko odegrana jak podleci piosenka, a zespół troszkę nad nią popracował.
Drugie wejście Starych Dzwonów to wiązanka dwóch znanych szant, czyli „Esequibo River” i „Juliana” zagrane w rytmach charakterystycznych dla rejonów Jamajki, czyli reggae.
Inni weterani morskiego folku, to grupa Cztery Refy. Na tej płycie reprezentuje ich nagrana na żywo wiązanka irlandzkich tańców.
Drugie na płycie nagranie Pereł i Łotrów, to „Mgła”, świetna folkowa ballada. Nie ukrywam, że w takim repertuarze najbardziej podoba mi się ta grupa.
Mechanicy Shanty w nieco bluegrasującym „Denisie Landzie” pojawiają się tu jako kolejny przedstawiciele „starej gwardii”. Trzeba przyznać, że nie rozczarowują.
Bardzo ciekawym irlandzkim folk-rockowym akcencikiem jest tu obecność zespołu Stonehenge. Bardzo ciekawie zagrana polka w aranżacji koncertowej brzmi ciekawie i ogniście.
Marek Szurawski, Andrzej Korycki i zespół DNA wykonują piosenkę „Lina szorstka”. Współczesne utwory nie zawsze muszą być zaraz żeglarskimi przebojami. Ten raczej na taki się nie zapowiada.
Grupa Leje na Pokład wykonuje szanty a capella i taka też jest piosenka „Chwyć ją”, całkiem niezła i dobrze rokująca kapeli.
Część nagrań to podarowane przez wykonawców utwory studyjne, inne zaś nagrano na festiwalu Port Pieśni Pracy. Na zakończenie mamy przemowę profesora Religi, który w kilku słowach tłumaczy swoje idee.
Składanka ciekawa, choć nie bez słabszych miejsc. Mimo to myślę, że dobrze wypromuje wspomnianą już szczytną ideę.

Taclem