„Damy Radę” to zdecydowanie najbardziej rockowa produkcja Orkiestry Dni Naszych. Niemal od samego początku grają ostro, ciężka gitara jest tu obecnie częściej spotykana, niż skrzypce. To nie jedyna zmiana w wizerunku grupy – zginęło z ich tekstów obecne przez jakiś czas morze. Cóż, minął widocznie etap fascynacji szantami, z drugiej strony nie od szant przecież grupa ta się wywodzi.
Mimo takich zmian piosenki Orkiestry są wciąż przebojowe, wpadają w ucho i nuci się je z dużą przyjemnością.
Folkowe akcenty, tak wyróżniające brzmienie ODN nie dominują tu od początku płyty – zaczyna się bardziej rockowo. Ale kiedy już folk dochodzi do głosu, to mamy do czynienia z rasowym, drapieżnym folk-rockiem. Tak jest choćby w „Grubym”, który brzmi nieco z góralska, ale bynajmniej nie przypomina popularnej ostatnio „golcowizny” – choćby przez swój ciężar. Nawiązania do polskich utworów folkowych możemy znaleźć też w piosence „Śpiochy”, choć to już autorski utwór lidera zespołu – Jerzego Kobylińskiego.
„Chora wyobraźnia” to z kolei jeden z lżejszych utworów na płycie. Zaraz po nim dostajemy jedyny kawałek z ludową melodią – jest to ostra punk-folkowa jazda na motywach „Run Run Away”. Mam wrażenie, że ta piosenka to jeden z koncertowych kilerów, który świetnie musi sprawiać się na żywo. Do innych koncertów – dorocznego festiwalu organizowanego przez Jurka Owsiaka odnosi się piosenka „Woodstock”. Orkiestra pewnie jeszcze nie raz tam zagra, będzie więc okazja wysłuchać jej w warunkach, które były inspiracją do jej powstania.
Sporo tu elementów, które można nazwać „nu folkowymi”. Jeśli słyszeliście choćby płytę „Nu Folk” grupy Fiddler`s Green, to pewnie wiecie o co chodzi. Na „Damy radę” jest np. piosenka „Burza” ze spokojną zwrotką, wykręconym refrenem i mocnym przyłożeniem w instrumentalnej wstawce.
Wspólna kompozycja basisty Mariusza Andraszka i skrzypka – Michała Jelonka pt. „Jelonek” przypomina harmoniami irlandzkie folk-rockowe klimaty, zwłaszcza w partii instrumentalnej. Jakby dla równowagi w piosence „Zapach” otrzymujemy trochę klasyki. Wykorzystano w niej motyw autorstwa samego Fryderyka Chopina. Przypomina nam to o muzycznych eksperymentach Michała z zespołem Ankh.
„Rozmowa z synem” to chyba najdojrzalsza z piosenek na tej płycie. Po wesołej zabawie przyszła pora na chwilę refleksji. W odróżnieniu od wielu piosenek, które zespół napisał dla dzieci (płyty „Mleczne oceany” i „Włóczykije”) to jest napisana zupełnie na poważnie.
Finałowe „Kwiaty na śniegu” to piosenka, która mogłaby być singlem z tej płyty. Być może sprawdziłaby się w radiowych plebiscytach. Mimo, że nie przepadam za popem, to potrafię docenić taki potencjał w utworze.

Płyta nieco zaskakuje, trzeba dać jej troszkę czasu. Dużo tu nowinek, w tym również nieco zabawy studyjnej. Pozostaje mieć nadzieję, że takie będzie też aktualne oblicze koncertowe zespołu. Z niecierpliwością czekam na koncerty tej grupy w mojej okolicy.

Taclem