Świeżutka płyta francuskiego FMR zaskoczyła mnie, kiedy wsadziłem ją do odtwarzadza w moim komputerze. Uruchomiła się jakaś aplikacja, z muzyką w tle, a tam oprócz tradycyjnych melodii słysze nagle również skrecze. Okazał się, że to multimedialna wersja strony, z podłozonym tak zaskakującym dźwiękiem. Strona prezentująca grupę, jej dokonania muzycznie i fotografie, to miły dodatek.
Skupmy się jednak na muzyce.
Mini-album „Opus III” zaczyna się od tradycyjnej melodii i pieśni, sporo tu liry korbowej i nieco innych, niż na poprzedniej płycie klimatów. Muzyka FMR brzmi jakby bardziej mrocznie, wciąż jest to jednaż ciekawe i żywiołowe granie w folk-rockowych rytmach.
Pozostałe trzy utwory, to kompozycje autorskie, ale w zaaranżowane w duchu muzyki bretońskiej. Nie kłóci się z nim ani zadziorna, rockowa gitara w „La Cabale”, ani niemal reggae`owe rytmy w „Cette idée n`est pas dans l`air”.
Spokojne, choć jednocześnie roztańczone „Le violonneux de Chaingy” najbliższe jest temu, co grupa prezentowała na poprzednim albumie. Jednocześnie jednak można odnieść wrażenie, że mamy tu nagrania bardziej dojrzałe, niż na „Avec de Vrais Morceaux Dedans!”.
We Francji na tą płytkę fani FMR czekali trzy lata, ja dopiero miesiąc temu zapoznałem się się z poprzednią płytą. Teraz, kiedy mam w ręku jeszcze świeży krążek z nowym materiałem moge powiedzieć, że zespół rozwija się i idzie w ciekawym kierunku.
Jakie zarzuty mam wobec tej płyty? Oczywiśćie jest za krótka, ale mam nadzieję, ze zapowiada coś dłuższego.

Taclem