Miesiąc: Wrzesień 2007 (Page 2 of 2)

Jacques Stotzem Simple Pleasure”

Najnowszy album Jacquesa Stotzema, belgijskiego mistrza gitary, znanego nam już z koncertowego albumu. Tym razem nie jest to płyta przekrojowa, a po prostu premierowy materiał.
Spora część tych utworów, to rezultat koncertów gitarzysty w tak egzotycznych miejscach, jak Japonia, Chiny czy Taiwan. Podczas tego rodzaju koncertów artysta tak chłonny jak Stotzem, musiał spotkać się z tamtejszą kulturą, co zaowocowało twórczym przełożeniem kilku orientalnych patentów na charakterystyczny już styl akustycznej gitary Belga.
Mimo że gra Jacquesa Stotzema może być bez żadnych oporów nazywana wirtuozerską, to jednak nie można mu zarzucić przerostu formy nad prezentowaną treścią. Utwory z „Simple Pleasure” są doskonale wyważone.

Rafał Chojnacki

Itinerant Band „Jefferson and Liberty”

Amerykańska grupa Itinerant Band jest zespołem nietypowym. Przede wszystkim trudno stwierdzić, czy grają muzykę country, czy jest to raczej folk – piosenki, które są zawarte na tym albumie powstały na przełomie XVIII i XIX wieku, kiedy takie podziały stylistyczne jeszcze nie miały prawa istnieć. Na dodatek zespół stara się być wierny ówczesnym brzmieniom, choć to w sumie mało prawdopodobne, by w tego rodzaju zespołach grały wówczas w Stanach takie instrumenty, jak harfa, gitara czy bodhran. Ale mimo wszystko zespół robi wiele by zaprezentować się autentycznie.
No właśnie, generalnie chodzi tu chyba właśnie o prezentację. Zespół występuje bowiem zwykle przebrany w stroje z epoki, co jednych może bawić, ale innym daje do zrozumienia, że północnoamerykańska tradycja, a właściwie jej korzenie, to dla muzyków The Itinerant Band coś więcej, niż tylko muzyka.
Tych korzeni można znaleźć tu wiele – są oczywiście utwory pochodzące z Wysp Brytyjskich, ale zaplątało się też co nieco z tradycji French-Canadian.
Znajdą tu coś dla siebie również miłośnicy surowych marynarskich śpiewów – w końcu jakąś drogą trzeba było się do Ameryki dostać.
Album „Jefferson and Liberty” to porcja solidnej muzyki, która powinna stanowić niezłą ilustrację do historii rozgrywających się w zamierzchłych czasach początków Stanów Zjednoczonych.

Taclem

Dave Kirk „Mayfly”

Dave Kirk to wirtuoz akustycznego, gitarowego grania. „Mayfly” to opowieść o wiośnie i obrazach jakie kompozytorowi i wykonawcy skojarzyły się z tą porą roku.
Bardzo łatwo ulec urokowi takich sielskich utworów, jak „Mayfly”, „Coracle Man” czy „The Village”.
W nagraniu tej płyty wspomagali Dave’a zaprzyjaźnieni muzycy – Dan Britton grający bodhranie, Chris Conway na klawiszach i whistles, Neil Segrott na gitarze basowej i pięknie śpiewające Bridget McMahon. Nadali oni autorskim utworom bardziej tradycyjnego, celtyckiego brzmienia.
To przede wszystkim album dla miłośników słonecznych dni, ciepła i muzyki, która właśnie takie emocje propaguje.

Taclem

Balou „Prophets of the iron age”

Country, elektryczny folk, folk-rock czy też czasem nawet folk z elementami country rocka… Trudno jednoznacznie określić co gra niemiecka grupa o dźwięcznej nazwie Balou. Na pewno wszystkie wymienione tu elementy są na płycie obecne. Na pewno grupa poszerza zwykłe rockowe instrumentarium, sięgając po mandolinę, banjo, harmonijkę ustną czy steel guitar.
Autorem wszystkich kompozycji jest gitarzysta i wokalista Andreas Detterbeck. Na szczęście wszystkie utwory śpiewane są po angielsku, niemiecku wybitnie by się w country nie sprawdził.
Piosenki sprawdzają się dobrze, dominuje dość radosne granie, ale nie zabrakło też miejsca dla łagodnych ballad. Myślę, że każdy kto nie zna jeszcze tej grupy powinien dotrzeć do płyty „Prophets of the iron age”.

Rafał Chojnacki

Page 2 of 2

Powered by WordPress & Theme by Anders Norén