Muzyka folkowa z Norwegii w wykonaniu Honndalstausene, to dowód na to, że niekiedy czas potrafi zatrzymać się w miejscu. Współczesny, dość młody zespół potrafi zagrać tak, jak to przed wiekami się grało. Mimo archaicznego brzmienia jest to pozycja nietrudna do strawienia i słucha się jej z ciekawością, przynajmniej za pierwszym razem. Później wraca się już tylko do konkretnych utworów.
Żeby było ciekawiej dominują tu nie pieśni, patetyczne i zimne, często kojarzone z Norwegią, a skoczne i żywiołowe tańce. Nie brakuje tu nawet walca z początku XX wieku, czy nieco młodszego mazurka.
Osobiście najbardziej upodobałem tu sobie utwory śpiewane, takie, jak „Bruremarsj”, „Honndalstausestev”, „Har Du I Sinde” czy „Meg Kan Du Slett Inkje Fa”. Jak dla mnie, to płyta ta mogłaby składać się niemal wyłącznie z części wokalnej, choć doceniam kunszt muzyków odtwarzających stare tańce. Przyznaję też że powalił mnie niemal klasycznie brzmiący utwór „Trollkjerringslĺtten Frĺ Hornelen”. To doskonały przykład wzajemnych inspiracji muzyki poważnej i folkowej.

Taclem