Koncert asturyjskiej grupy Felpeyu na festiwalu w Dowspudzie w 2004 roku to genialna porcja muzyki wciąż jeszcze mało u nas znanej, a szalenie ciekawej.
Asturyjscy Celtowie prezentują nam koncertową płytę z muzyką, która jest charakterystyczna dla ich regionu. Są tu więc świetne utwory taneczne i piosenki, a wszystko to ciekawie i dość współcześnie zaaranżowane. Akordeon, skrzypce, czy asturyjskie dudy gaita spotykają się tu z irlandzkim bouzouki i bodhranem. Cała mieszanka jest bardzo energetyczna, można by nawet zaryzykować stwierdzenie, że Felpeyu, to hiszpańska odpowiedź na popularność takich grup, jak Lunasa, czy Solas.
Plytę rozpoczynają asturyjskie „Muneres”, ale na plycie nie brakuje też np. bardzo fajnego, stonowanego marsza („Marcha D`Antón”).
Wokalista Felpeyu, o wdzięcznym imieniu Igor, raz po raz raczy nas fajnymi piosenkami. Właściwie wszystkie są naprawdę dobre, zwłaszcza, że ciekawie je zaaranżowano. Czasem wspomaga go, a nawet wyręcza gitarzysta Carlos Redondo. Wykonywane przez niego piosenki brzmią nieco inaczej. Bliżej im do słonecznego śródziemnomorskiego klimatu, niż do brzmień z Asturii.
Felpeyu zapowiedzieli, że będą jeszcze chcieli do nas przyjechać. Jeśli będziecie mieli okazję ich zobaczyć – nie przegapcie tego.
Rafał Chojnacki

Dodaj komentarz