To najnowszy, wydany w 2000 r. album tej czołowej brytyjskiej grupy. O klasie zespołu nie trzeba pisać, wystarczy wspomnieć, że towarzyszyła ona w większości sesji nagraniowych Stana Hugilla, w tym w nagraniu jego ostatniej płyty „Sailing days”.
„Through the stormy seas” to, jak na zespół przystało, rasowo i bezbłędnie wykonana kompilacja tradycyjnych (z jednym wyjątkiem) utworów. Część z nich to standardy gatunku a część to utwory lub ich wersje mniej znane lub rzadziej wykonywane.
Na płycie znajduje się aż siedem pieśni wielorybniczych: „The whaleman`s lament” – pełna smutku i goryczy opowieść o losie wielorybników, kontrastująca z nią radosna i pełna energii „Talchuana girls”, poetycka – jak na ten gatunek – i pełna nostalgii „Farewell to Tarwathie”;
rzadko wykonywana, durowa wersja „The coast of Peru”, połączone ze sobą „23rd of March” i ” The bonny ship the Diamond” – pierwsza z nich spokojna, chwilami wręcz ponura natomiast druga zdecydowanie bardziej dynamiczna i żywiołowa, wreszcie na koniec rzadko wykonywana, durowa wersja słynnej „Off to sea once more”. Zainteresowanych polskimi wersjami wszystkich wymienionych utworów o tematyce wielorybniczej odsyłam do wydawnictw zespołu 4 REFY.
Ale pieśni wielorybnicze to tylko trzecia część materiału znajdującego się płycie.
Rozpoczyna ją zaśpiewana z werwą ballada rybacka „The smacksman”, dalej mamy pochodzącą z „bawełnianych” stanów U.S.A. szantę „Roll the cotton down”, żywiołowo i ostro zaśpiewaną, szybką szantę fałową „Ranzo Ray”, popularny kubrykowy temat „Jolly roving tar” (znany szerzej jako „Get up Jack” lub „Flash gals of the town”) oraz wiązankę trzech wywodzących się z Karaibów krótkich szant fałowych: „Lowlands low”, „Emma let me be” i „Coal black Rose”. Idąc dalej trafiamy na wykonaną z prostym akompaniamentem concertiny szantę „Heave away, boys”, kolejny kubrykowy standard opowiadajacy o Leeverpool`skim werbowniku – oszuście pt. „Paddy West”, nieco mniej znany utwór
„Bold Reilly” (wykonywany kiedyś przez grupe Tonam & Synowie), śpiewaną przy windzie kotwicznej szantę „We`re all bound to go”. Po niej następuje jedyny na płycie współcześnie napisany utwór – jest to opowiadająca o zanikającym fachu rybaków z portu Grimsby ballada autorstwa duetu John Connolly – Bill Meek. Szantę ceremonialną „Poor old horse” polscy miłośnicy morskiego folku znają z nieco bardzie progresywnego wykonania zespołu „Smugglers”. Po „przeplatance” dwóch szant „Sam`s gone away” i „Esequibo river” oraz śpiewanej przy długich pociągnięciach fałów „Haul away, John” zespół funduje nam kolejny zestaw dwóch szant, tym razem pompowych: „Bottle – o!” i jedną z rozlicznych wersji „Fire down below” (ta ostatnia, jak twierdził Stan Hugill, była ostatnią zaśpiewaną przy pracy na żaglowcu szantą a miało to miejsce w 1929 roku na pokładzie brytyjskiego żaglowca Garthpool). Ostatnie pozycje na płycie to dwuszantowy zestaw pieśni śpiewanych przy refowaniu żagli – „Paddy Doyle`s boots” i „Johny Bowker” oraz wieńcząca płytę przedstawicielka rzadkiego gatunku tzw. szant miarowego kroku pieśń „Roll the old chariott”.
Materiał, jak na grupę przystało, nagrany w oszczędnych i dzięki temu nie pozbawionych waloru autentyczności aranżacjach, większość utworów zaśpiewana bez rozbudowanych aranżacji głosowych czy wręcz unissono, czasem z towarzyszeniem anglo – concertiny – jednym słowem tak, jak się to dawniej na pokładach żaglowców śpiewało.
Pełen profesjonalizm i pozycja dla każdego miłośnika klasyki obowiązkowa.

Bartek Kubielski