Grupa The Soil Bleeds Black prezentuje nam swoją wizję mrocznej muzyki dawnej. Jak przystało na zespół wywodzący się z kręgów mrocznego grania aranżują swoje utwory oszczędnie, ale wyraziście.
Płyta zaczyna się od dziecięcej wyliczanki z towarzyszeniem fletu i bębna. Dziecięcej? Nie puszczajcie dzieciom takich wyliczanek, bo na pewno nie zasną. Aranżacja jest upiorna – to dobre słowo. Ale pasuje do klimatu tej nietuzinkowej płyty.
Kolejna pieśń opowiada o Sigurdzie – aranżacja jest może mniej niepokojąca, ale atmosfera niesamowitości również się nad nią unosi.
Następna w kolejce jest średniowieczna muzyka sakralna. Dark folkowa aranżacja „Kyrie Eleison” nie brzmiała chyba jeszcze aż tak ponuro. Nie jest to z resztą jedyna przymiarka do sakralnych dźwięków.
Folkowa piosenka „Pastime with God Company” była niedawno przypomniana przez pop-folkową grupę Blackmoore`s Night. Porównajcie sobie z wersją The Soil Bleeds Black. Na pewno będziecie mieli bardzo ciekawe spostrzeżenia.
W łacińskim „Solus Maestitia Desperatio” odnajdziemy echa dark ambientu, ale też lekki powiew klimatu znanego z nagrań grupy Dead Can Dance. Po tej mrocznej pieśni dostajemy coś bardziej stonowanego – piosenkę „Tempus Est Iocundum”.
Utwór „Jubilation of Earthly Delights” z fletami, bębnem i gitarą może być właściwie kwintesencją stylistyki zespołu. Choć pewnie jak na nich to trochę zbyt radosny. Ale za to zdecydowanie folkowy.
„Veni, Veni, Emmanuel” to piękna pieśń śpiewana przez Eugenię Wallace – wokalistkę zespołu. Zastanawia niemal nabożny charakter w sakrelnej części repertuaru – The Soil Bleeds Black to grupa wywodząca się raczej z neopogańskich klimatów muzycznych. Faktem jednak jest, że trudno interpretować muzykę średniowiecza i ignorować całą spuściznę religijną.
W „In Taberna Quando Sumus” mamy coś z Corvus Corax, a może nawet z płyty „Aion” wspominanych tu już Dead Can Dance. Mam z resztą wrażenie, że ta płyta odcisnęła spore piętno na całym repertuarze grupy.
Śpiewany przez jednego z braci Riddicków „Palastinalied” to jedna z bardziej transowych pieśni na płycie, prawdopodobnie za sprawą jednostajnego rytmu bębnów, bardziej charakterystycznego dla muzyki afrykańskiej, ale świetnie wpasowującego sięw takie właśnie granie.
W kolejnej łacińskiej pieśni „Dum Pater Familias” wracamy znów do muzyki sakralnej i do pięknego głosu Eugenii, tym razem jednak wspomagają ją mężczyźni. Całość daje nieco teatralny (w średniowiecznym znaczeniu) efekt.
Album zamyka remix utworu „Palastinalied”, trochę psujący finalny efekt, ale ogólnie dość pomysłowy. Nie po raz pierwszy lączy się muzykę dawną z elektroniką, nie jest to więc nic, co mogłoby szokować. Nic złego by się nie stało, gdyby utwór ten odpuścić.
Mimo dość ciężkiego klimatu trudno odmówić płycie swoistego piękna.
Tytułowe lustro odbijające w sobie muzykę dawnych wieków wyda się Wam czasem krzywym zwierciadłem, jednak niewątpliwie można w nim zobaczyć rzeczy ciekawe.

Taclem